fot. ks-chwaszczyno-cartusia-Karuzy

Trener KS Chwaszczyno: na papierze mamy dobry zespół

Po 15 meczach KS Chwaszczyno z dorobkiem 13 punktów zajmuje w grupie drugiej III ligi 15. miejsce. - Na papierze mamy dobry zespół. Brakuje nam jednak konsekwencji i determinacji. Tracimy też za dużo bramek – ocenił trener Łukasz Kowalski.


W poprzednich rozgrywkach piłkarze KS Chwaszczyno zajęli w III lidze piąte miejsce, ale w tym sezonie radzą sobie znacznie gorzej – po 15. kolejkach plasują się na spadkowej 15. pozycji i do bezpiecznej 13. lokaty tracą już pięć punktów. - W minionych rozgrywkach rywalizowaliśmy z zespołami z dwóch województw, pomorskiego i zachodniopomorskiego. Teraz doszły ekipy z Wielkopolski oraz województwa kujawsko-pomorskiego, przez co poziom znacznie się podniósł. W tej grupie nie brakuje typowo zawodowych drużyn. Uważam jednak, że nasze wyniki nie są adekwatne do umiejętności. Na papierze mamy niezły zespół, ale brakuje nam konsekwencji i determinacji – ocenił.

Chwaszczyno dysponuje również słabą defensywą. Najwięcej bramek, bo 40, stracił ostatni w tabeli Leśnik Manowo, ale drugie miejsce w tej niechlubnej klasyfikacji, z 34 golami na koncie, zajmują zawodnicy KS i Pogoni Lębork. - Połowę bramek, przy odpowiednim zachowaniu, z powodzeniem mogliśmy uniknąć. Na naszą korzyść dobrze nie świadczy również fakt, że w 15 meczach tej rundy tylko w jednym zdołaliśmy zachować czyste konto. Wydawało się jednak, że drużyna zrobiła postęp i przed ostatnim spotkaniem z Bałtykiem pochwaliłem chłopaków, że nie tracimy goli po stałych fragmentach. I wywołałem wilka z lasy. W konfrontacji z liderem przegrywaliśmy 0:3 po dośrodkowaniach z wolnego oraz dwóch rzutów rożnych. Tuż przed przerwą zdobyliśmy bramkę z karnego, ale po wznowieniu gry straciliśmy czwartego gola po kolejnym kornerze. Ostatecznie przegraliśmy 1:5. Piąte trafienie gdynianie również zanotowali po rzucie rożnym, ale naszym, z którego zostaliśmy skontrowani – zrelacjonował.

Piętą Achillesa zespołu z Chwaszczyna są również mecze na obcych boiskach – z ośmiu wyjazdów zawodnicy przywieźli tylko punkt. - Było to w konfrontacji ze Świtem Skolwin, w którym byliśmy bardzo blisko wygranej. W 88. minucie wyszliśmy na prowadzenie 2:1, jednak w 93. minucie gospodarze doprowadzili do remisu. Niewiele brakowało, abyśmy wywalczyli również punkt w spotkaniu z rezerwami Lecha Poznań. Wygrywaliśmy 1:0, rywale wyrównali w 47. minucie z rzutu karnego i 93. minucie zdobyli zwycięską bramkę. W pozostałych wyjazdowych meczach byliśmy bez sztycha – stwierdził.

Słabsze wyniki zespołu doprowadziły do zmiany trenera. 15 października po porażce 0:1 na własnym stadionie z ostatnim w tabeli Leśnikiem Manowo Macieja Ćieślika zastąpił właśnie Łukasz Kowalski, który był kapitanem drużyny. - To było kuriozalne spotkanie. Goście stali „10” w swoim polu karnym i z przodu był tylko Japończyk Yuki Nemoto, który po jednym prostopadłym podaniu strzelił zwycięskiego gola. Dostałem szansę i cieszę się, że prezes Roman Walder mi zaufał. Naszym priorytetem jest utrzymanie, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że po przejęciu drużyny nasze wyniki w postaci zwycięstwa i trzech porażek nie powalają na kolana. Na treningach drużyny prezentuje się naprawdę nieźle. Chłopaki mają umiejętności i nie trzeba gonić do pracy, ani motywować, jednak nie ma to przełożenia w ligowych meczach. Dlatego tym bardziej podziwiam trenerów, którzy, jak Jacek Zieliński w Cracovii, potrafią jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmienić zespół – przyznał.

W rundzie rewanżowej 36-letni trener nie będzie już pomagał swoim zawodnikom na boisku, tylko dyrygował ich poczynaniami z ławki trenerskiej. - Z prezesem Walderem ustaliśmy, że tę rundę dogram, ale później przechodzę w stan spoczynku. Ten moment musiał nastąpić, a ja i tak stawiam na trenerkę. Jestem w Arce Gdynia asystentem Krzysztofa Janczaka w zespole juniorów młodszych oraz drugim szkoleniowcem u Szymona Hartmana w kadrze województwa pomorskiego w roczniku 2003. Nawet gdybym chciał to na razie nie mogę posadzić się w Chwaszczynie na ławce, bo ze mną mamy tylko trzech nominalnych obrońców. W przerwie zimowej postaramy się jednak wzmocnić defensywę. Przy doborze zawodników nie będę kierował się ich dorobkiem i przeszłością, tylko patrzył na chęci i charakter, które są w stanie zrekompensują różne niedostatki. Na samej bajerze oraz umiejętnościach daleko się nie zajedzie. Gdyby każdy grał z takim zaangażowaniem i determinacją jak przywrócony przeze mnie do drużyny Przemek Kuss, to pokonalibyśmy Bałtyk Gdynia 5:1, a nie przegrali z nim 1:5 – zakończył Łukasz Kowalski.