fot. r-999

GKP Wybrzeże Gdańsk nie rezygnuje z walki o awans do klasy A

W GKP Wybrzeże Gdańsk nie załamali się niepowodzeniem, jakim było zajęcie w minionych rozgrywkach w grupie trzeciej gdańskiej klasy B drugiej pozycji. Piłkarze zapowiadają walkę o pierwszy w historii klubu awans do klasy A w tym sezonie.


​Gdańszczanie zdobyli co prawda zdecydowanie najwięcej bramek w tej grupie, bo aż 105, czyli 15 więcej od triumfatora rozgrywek GTS Mokry Dwór, ale ta skuteczność nie zapewniła im awansu do klasy A. Podopieczni grającego trenera Jacka Szredera dobrze radzili sobie co prawda z niżej notowanymi zespołami, ale słabo wypadli w konfrontacjach z czołowymi drużynami, z którymi wywalczyli tylko punkt.

Zawodnicy Wybrzeża przegrali oba mecze z trzecim w tabeli Zrywem Grabiny Zameczek – u siebie 1:3 i na wyjeździe 1:2, natomiast z Mokrym Dworem zremisowali na wyjeździe 4:4, a na własnym stadionie ponieśli porażkę 2:4. - Na pewno zabrakło nam trochę szczęścia, ale generalnie szanse na awans zaprzepaściliśmy na własne życzenia - zapewnił grający wiceprezes klubu Artur Thomas.

Wybrzeżu nie pomogła nawet obecność Grzegorz Króla, którego Thomas namówił do gry w zespole. - Znamy się od wielu lat, bo obaj jesteśmy wychowankami Lechii i trenera Józefa Gładysza. Grzegorz zagrał w jednym i to niepełnym meczu, zdobył nawet bramkę i na tym poprzestał. Ja też za bardzo nie pomogłem drużynie. Z powodu kontuzji opuściłem pierwsze spotkania na wiosnę i do gry wróciłem dopiero w połowie rundy rewanżowej – przyznał.

Gdańszczanie nie załamali się jednak tym niepowodzeniem i w najbliższym sezonie ponownie zamierzają podjąć walkę o awans do klasy A.

- Minione rozgrywki pokazały, że musimy dokonać pewnych korekt w składzie. Jestem już po słowie z kilkoma chłopakami, którzy powinni okazać się realnym wzmocnieniem. Podczas tego weekendu mamy również zaplanowane spotkanie z zespołem, podczas którego ustalimy cele i zasady funkcjonowania klubu. Treningi zamierzamy rozpocząć miesiąc przed inauguracją ligi, która zaplanowana jest pod koniec sierpnia. Chcemy się jak najlepiej przygotować, bo klasa B wcale nie jest taka łatwa i na pewno nie wolno jej lekceważyć – zauważył.

Gdański Klub Piłkarski Wybrzeże został założony w 2012 roku, ale przez trzy pierwsze sezony występował w Nowym Porcie jako Neptuns. Rok temu drużyny zmieniła jednak nazwę i przeniosła się na inny obiekt – ligowe mecze rozgrywa teraz na stadionie żużlowym, któremu patronuje Zbigniew Podlecki. Warto dodać, że w Wybrzeżu również funkcjonowała sekcja piłkarska, ale została zlikwidowana w 1961 roku.

- Chcieliśmy wykorzystać fakt, że w tym rejonie występuje pewna futbolowa nisza. Okoliczne dzielnice są trochę biedniejsze i nie funkcjonują w nich kluby piłkarskie. Trudno jednak snuć długofalowe plany i realizować różne ambitne zamierzenia, kiedy nie ma się swojej bazy. Za godzinę użytkowania boiska płacimy 300 złotych netto, czyli każdy mecz ligowy to dla nas wydatek w wysokości 800 złotych. Na tę sumę składa się koszt obiektu oraz opłata za sędziego – stwierdził.

Wiceprezes Thomas przekonuje jednak, że warunków, w jakich rywalizują zawodnicy Wybrzeża, mogą im pozazdrościć nawet kluby ekstraklasy. - Murawa na stadionie żużlowym jest świetnej jakości. Miałem okazję grać na Stadionie Energa Gdańsk, gdzie występuje Lechia i tam nawierzchnia jest zdecydowanie gorsza niż u nas. To też pewnego rodzaju paradoks, że boisko, na jakim odbywają się ligowe mecze w klasie B jest lepsza niż w ekstraklasie - zakończył.