fot. r-943

Trener KS Chwaszczyno:w piłce liczą się konkrety, a nie wrażenia

W inauguracyjnym meczu rundy wiosennej III ligi piłkarze KS Chwaszczyno pokonali u siebie 3:1 Vinetę Wolin. - Goście składnie operowali piłką, ale w futbolu liczą się konkrety, a nie wrażenia - przyznał trener gospodarzy Łukasz Kowalski.


Piłkarze z Chwaszczyno zwycięstwem zakończyli rundę jesienną i od zwycięstwa rozpoczęli rundę rewanżową. Pod koniec listopada pokonali u siebie 3:0 Polonię Środa Wielkopolska, natomiast 11 marca także na własnym stadionie wygrali 3:1 z Vinetą Wolin. - Jestem zadowolony zarówno z wyniku jak i z naszej gry. To było bardzo ważne spotkanie, bo dzięki temu triumfowi zmniejszyliśmy straty do Vinety tylko do jednego punktu, mamy również lepszy od rywali bilans bezpośrednich meczów – stwierdził Kowalski.

Początek tej konfrontacji nie był jednak zbyt udany, bo podobnie jak w pierwszej potyczce ekipa z Wolina, także za sprawą Adama Nagórskiego, objęła w 17. minucie prowadzenie. - Trudno w tej sytuacji mieć do kogoś pretensje. W ferworze walki Damian Mosiejko starał się odebrać piłkę, ale zrobił to tak niefortunnie, że przypadkowo zagrał do Nagórskiego. A napastnik gości znalazł się sam na sam z naszym bramkarzem i nie zmarnował okazji – zrelacjonował.

Gospodarze doprowadzili jednak dość szybko, bo w 34. minucie, do wyrównania, a chwilę później wyszli na prowadzenie. - Za pierwszym razem nasz stoper Maciej Portasiński popisał się skuteczną główką po centrze z rzutu rożnego Maksymiliana Hebla. Kilkanaście sekund później po wznowieniu gry Mosiejko przeciął podanie rywali, podciągnął kilkanaście metrów i podał prostopadle do Kacpra Łazaja, który pokonał golkipera Vinety uderzeniem w długi róg. Wygrywaliśmy 2:1, ale drużyna z Wolina nie zamierzała się poddać. Rywale nadal posiadali inicjatywę i prowadzili grę, ale nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Ich styl polegający na grze piłką i wymianie pozycji może się podobać, jednak w futbolu futbolu liczą się konkrety, a nie wrażenia. A my byliśmy zdecydowanie bardziej konkretni. W 75. minucie Rafał Bujnowski przejął piłkę na środku boisku, popędził z nią na bramkę gości i ustalił wynik spotkania. Do tego momentu musieliśmy się jednak mieć na baczności i ciężko pracować w obronie, bo Vineta jest groźna w ofensywie, a Nagórski to jeden z najlepszych napastników ligi. Chłopacy stanęli jednak na wysokości zadania i czapki z głów przed nimi – ocenił.

Dzięki tej wygranej zawodnicy KS Chwaszczyno opuścili strefę spadkową, ale wciąż są zagrożeni degradacją. W klubie wierzą jednak, że piłkarze systematycznie piąć się będą w tabeli. - Jesteśmy zupełnie inną drużyną niż jesienią. W przerwie zimowej odeszło czterech zawodników, natomiast pozyskaliśmy ośmiu graczy. I mecz z Vinetą w podstawowym składzie rozpoczęło sześciu nowych piłkarzy, a jeden z nich, czyli Bujnowski, zdobył także bramkę – stwierdził Kowalski, który w rundzie jesiennej pełnił funkcję grającego trenera, ale teraz zawiesił buty na kołku. - Moim ostatnim występem było wygrane 3:0 spotkanie z Polonią Środa Wielkopolska. W tym sezonie na pewno nie pojawię się na boisku. Żeby nie korciło, nie wyrobiłem nawet karty zdrowia – wyjaśnił.

W najbliższym ligowym meczu ekipa z Chwaszczyna zmierzy się w niedzielę o godzinie 15 w Szczecinie z rezerwami Pogoni, które na własnym stadionie pokonali 2:1. - Chcielibyśmy odnieść pierwsze wyjazdowej zwycięstwo, ale ta potyczka jest ważna także z innego powodu. Szczecinianie mają nad nami tylko trzy punkty przewagi. W Pogoni występują młodzi zawodnicy, którzy szkoleni są według pewnego schematu. Grają od tyłu i szanują piłkę, zatem prezentują podobny styl jak Vineta. Nasz ostatni mecz pokazał jednak, że to co ładnie wygląda nie zawsze przynosi efekt – zakończył Łukasz Kowalski.