fot. Lechia Wolski1

Rafał Wolski nie pojedzie na mistrzostwa świata do Rosji

O ogromnym pechu może mówić Rafał Wolski, który w meczu z Piastem Gliwice zerwał więzadło krzyżowe przednie. Co prawda już w środę piłkarz Lechii Gdańsk przejdzie w Rzymie operację, ale i tak nie pojedzie na mistrzostwa świata do Rosji.


Ten sezon to dla Wolskiego pasmo różnych problemów zdrowotnych. Najpierw pomocnik biało-zielonych opuścił siedem pierwszych spotkań tych rozgrywek, a następnie zabrakło go w czterech ostatnich meczach rundy jesiennej. W przerwie zimowej zawodnik nie trenował z pierwszym zespołem na zgrupowaniu w Turcji tylko ćwiczył z juniorami, a następnie w sparingu z Chojniczanką Chojnice nabawił się urazu mięśnia dwugłowego. Z powodu tej kontuzji nie zagrał w inauguracyjnej potyczce z Wisłą Kraków, ale w meczu z Piastem Gliwice zasiadł już na ławce rezerwowych. I w przerwie trener gdańskiej drużyny Adam Owen zdecydował się wprowadzić go do gry. W 72. minucie 25-letni pomocnik musiał jednak opuścić boisko – przeprowadzone w poniedziałek badania wykazały, że zawodnik zerwał więzadło krzyżowe przednie.

W Lechii zadziałano natychmiast – już w środę Wolski przejdzie w renomowanej rzymskiej klinice zabieg rekonstrukcji więzadła, który przeprowadzi Pier Paolo Mariani. Włoski profesor operował wcześniej innych reprezentantów Polski, Arkadiusza Milika oraz Macieja Makuszewskiego. Z drugiej strony czas nie miał już większego znaczenia, bo pomocnik Lechii nie zagra do końca sezonu, nie zdąży się także wykurować na najważniejszą imprezę, czyli na mistrzostwa świata.

Wolski nie był podstawowym zawodnikiem w kadrze Adama Nawałki, ale miał spore szanse na wyjazd do Rosji. Selekcjoner biało-czerwonych powołał go jesienią na trzy spotkania reprezentacji Polski, eliminacyjne z Armenią (Polacy wygrali 6:1) i Czarnogórą (4:2) oraz towarzyską konfrontację w Gdańsku z Meksykiem (0:1). W pierwszym meczu pomocnik Lechii wpisał się nawet na listę strzelców. Z biało-zielonych szansę na grę na mistrzostwach świata wciąż ma skrzydłowy Sławomir Peszko.