fot. AraJaga

Przy rekordowej frekwencji Arka przerwała świetną serię „Jagi”

Po świetnym meczu piłkarze Arki pokonali u siebie Jagiellonię Białystok 4:1 i tym samym przerwali passę gości, którzy wcześniej nie ponieśli porażki na wyjeździe. To spotkanie obejrzała też rekordowa liczba kibiców w Gdyni – 11097.


​Taką Arkę jak w spotkaniu z Jagiellonia, czyli waleczną, nieustępliwą, zdyscyplinowaną, a także niezwykle skuteczną, kibice żółto-niebieskich chcieliby oglądać w każdym meczu. Po tej konfrontacji nie ma już w ekstraklasie drużyny bez wyjazdowej porażki na koncie – taki status miała do tej pory jedynie „Jaga”, która w sześciu potyczkach na obcych boiskach zanotowała po trzy zwycięstwa i remisy. Po tym sukcesie Arka plasuje się co prawda tylko na ósmej pozycji w tabeli, ale ma tylko punkt mniej od swojego ostatniego przeciwnika oraz tylko cztery „oczka” straty od prowadzącego Lecha Poznań. – To był bardzo trudny mecz. Nasze zwycięstwo jest za wysokie, ale nie martwię się tym, bo zapracowaliśmy na ten sukces. Drużyna walczyła, popełniła około 25 fauli i skakała rywalom na plecy. Poprawiliśmy też wykonywanie stałych fragmentów – skomentował trener gdynian Leszek Ojrzyński.

I właśnie ten ostatni element był kluczem do zwycięstwa gospodarzy. I co z tego, że goście mieli aż 67 procent posiadania piłki, kiedy ich golkiper, notabene niezbyt dobrze dysponowany, Marian Kelemen aż cztery razy musiał wyciągać piłkę z siatki. To jest najważniejsza statystyka, a właśnie po stałych fragmentach gdynianie zdobyli trzy z czterech bramek - dwie po wrzutach z autu Damiana Zbozienia i Marcina Warcholaka, a jedną bezpośrednio z rzutu wolnego, który egzekwował ten drugi. 28-letni zawodnik zagrał po raz pierwszy od pięciu meczów i na lewej obronie zastąpił pauzującego za żółte kartki Adama Marciniaka. Nie ulega wątpliwości, że stałe fragmenty stają się powoli wizytówką gdynian.

W Arce na największe słowa uznania zasłużyli jednak bez wątpienia wszędobylski i zadziorny napastnik Rafał Siemaszko oraz bramkarz Pavels Steinbors. Ten pierwszy swój setny mecz w pierwszym zespole Arki uświetnił efektowną bramką i asystą przy pierwszym golu Michała Marcjanika. Mierzący 170 cm wzrostu popularny „Siema” zdobył swoją trzecią w tym sezonie bramkę w ekstraklasie – wszystkie padły po uderzeniach głową! Z kolei Łotysz od dłuższego czasu prezentuje bardzo dobrą dyspozycję, a jego interwencje w 70. minucie to była klasa światowa. - Brakowało nam zwycięstwa, bo mieliśmy dużo remisów, szczególnie w domu. Myślę, że szczęście sprzyja tym, którzy walczą. Jagiellonia też nie wyglądała źle, ale my byliśmy skuteczni. Widząc z tyłu jak gramy, byłem pewny, że tego meczu nie przegramy. Miałem sporo szczęścia, bo pomogli mi też koledzy. Przy sytuacji z kilkoma dobitkami piłkę z linii wybił Michał Nalepa – podkreślił Łotysz.

Na tym meczu ustanowiony został także rekord frekwencji tego sezonu w Gdyni. Poprzednio najwięcej osób pojawiło się na inauguracyjnym wygranym 2:0 spotkaniu ze Śląskiem Wrocław – 10083. Z kolei w niedzielę efektowne zwycięstwo żółto-niebieskich obejrzało 11097 widzów. W tym gronie znaleźli się także młodzi kibice z wielu mniejszych miejscowości. Brawa dla gdyńskiego klubu za tę inicjatywę.