fot. r-944

Prezes Startu Mrzezino: w zimie nie wykonaliśmy nerwowych ruchów

W rundzie jesiennej piłkarze Startu Mrzezino zanotowali w klasie okręgowej zwycięstwo i aż 14 porażek. - W przerwie zimowej nie wykonaliśmy nerwowych ruchów i na wiosnę odnieśliśmy już dwie wygrane - przyznał prezes klubu Marek Bieszke.


Start znalazł się w grupie pierwszej klasy okręgowej sportbazar.pl w 2015 roku i w debiutanckim sezonie uplasował się na 13. pozycji. - Nie będę ukrywał, że był to awans bardzo szczęśliwy i przypadkowy. W ostatniej kolejce nasza drużyna pauzowała, natomiast LZS Bojano, które miało do nas tylko punkt straty oraz lepszy bilans bezpośrednich meczów, podejmowało ostatni w tabeli KKS Koleczkowo. Do awansu wystarczył mu remis, ale ekipa z Bojana sensacyjnie przegrała 0:1. Dzięki temu wywalczyliśmy premiowane awansem drugie miejsce – przypomniał.

Początek aktualnych rozgrywek był dla Startu w miarę udany i obiecujący, bo na inaugurację podopieczni trenera Adama Szymkowiaka pokonali w Szemudzie 3:2 Eko-Prod – ten wynik został następnie zmieniony na walkower dla nich 3:0. Później jednak ekipa z Mrzezina poniosła aż 14 porażek z rzędu, z których jedna 0:2 z Olimpią Osowa Gdańsk, ze względu na wycofanie się tego zespołu z rozgrywek, została anulowana. Po rundzie jesiennej Start z dorobkiem zaledwie trzech punktów zamykał tabelę. - Zanotowaliśmy sporo wysokich przegranych, ale kilka innych porażek, zwłaszcza różnicą jednej bramki, mogliśmy uniknąć. Obawialiśmy się jednak, że ta fatalna seria może załamać chłopaków i zniechęcić ich na wiosnę do gry. Na szczęście nic takiego się nie stało. To także w dużej mierze zasługa naszego podejścia, bo nie wywieraliśmy na nich presji i nie wykonaliśmy nerwowych ruchów. Nie zmieniliśmy trenera, nie szukaliśmy również na siłę wzmocnień – powiedział Bieszke.

W pierwszym spotkaniu rundy rewanżowej Start pokonał 2:1 na własnym stadionie Eko-Prod Szemud, a w drugim także 2:1 zwyciężył Polonię Gdańsk. Te wygrane podopieczni trenerów Szymkowiaka i Dariusza Kasprzyka zapewnili sobie w ostatnich minutach. - Szczególnie ważne było to drugie zwycięstwo, które przynajmniej częściowo pozwoliło nam zmazać plamę na honorze z poprzedniego sezonu. We wrześniu 2015 roku przegraliśmy u siebie z Polonią aż 2:11, co było dla nas traumatycznym przeżyciem. W kwietniu zamierzaliśmy wziąć na rywalach srogi rewanż, ale przed meczem na zbiórkę przyszło zaledwie ośmiu zawodników. Do Gdańska nie pojechaliśmy, a poloniści wygrali walkowerem 3:0. Teraz widać, że wykonana w zimie praca przyniosła efekt. Cieszymy się, że pomimo fatalnej pierwszej części sezonu drużyna nie złożyła broni tylko podjęła rękawicę i widać, że bardzo zależy jej na utrzymaniu. Jeśli jednak zostaniemy zdegradowani nic strasznego się nie stanie. W sobotę o godzinie 15 podejmiemy czwarte w tabeli MKS Władysławowo i mamy nadzieję, że w tym derbowych spotkaniu podtrzymamy udaną passę – stwierdził.

Prezes Bieszke podkreślił, że ma bardzo młodą drużynę, a po awansie z klasy A Start nie tyle się nie wzmocnił, ile nawet osłabił. - W składzie mamy wielu nastolatków, a 14 z 18 piłkarzy to nasi wychowankowie. Napastnik Florian Spyra i obrońca Kasper Grzenkowicz zrezygnowali z gry, natomiast napastnik Leszek Grzenkowicz wznowił co prawda treningi, ale na boisko jeszcze nie wrócił. W dodatku tylko w jednym spotkaniu, notabene w listopadzie w przegranym 1:2 meczu ze Sztormem w Mostach, wspomógł nas doświadczony, niespełna 37-letni napastnik Marek Pieper. Poza tym w przerwie zimowej Łukasz Jednachowski odszedł do MKS Władysławowo, a Arkadiusz Proena do Huraganu Smolno. Pozyskaliśmy natomiast dwóch zawodników – obrońcę Gracjana Kummera z Kaszub Połchowo oraz występującego na środku defensywy Grzegorza Ciesielskiego z Kaszubii Starzyno – wyliczył.

Start został założony w 1960 toku, a Marek Bieszke działa w nim od 40 lat. Już w wieku zaledwie 17 lat został przewodniczącym klubu, który wtedy przynależał do Ludowych Zespołów Sportowych. - Prezesem Startu jestem natomiast nieprzerwanie od około 10 lat. I muszę przyznać, że nigdy nie było tak trudnej sytuacji jak obecnie. Kiedyś prowadziliśmy trzy grupy młodzieżowe, a teraz nie mamy żadnej, bo młodzież zwyczajnie nie garnie się do sportu. I następców obecnych zawodników nie widać. Z konieczności posiłkujemy się młodymi chłopakami z pobliskiej Korony Żelistrzewo – smutno skonkludował prezes klubu z Mrzezina.