fot. GryfS

Prezes Gryfa: sukcesem jest zdobycie pucharu, a nie gra w finale

Piłkarze Gryfa Słupsk po raz pierwszy zagrają w decydującym meczu Pucharu Polski na szczeblu województwa pomorskiego. - Sukcesem jest zdobycie tego trofeum, a nie awans do finału – podkreślił prezes słupskiego klubu Paweł Kryszałowicz.


W finałowym spotkaniu, które odbędzie się w środę 21 czerwca o godzinie 18 na Stadionie Miejskim im. Kazimierza Deyny w Starogardzie Gdańskim, słupszczanie zmierzą się z Gromem Nowy Staw. Obie drużyny nie miały do tej pory okazji zagrać w takim spotkaniu. - Sukcesem jest zdobycie tego trofeum, a nie sam awans do finału. Do historii przechodzi tylko wygrany, a nie jego przeciwnik - powiedział prezes Gryfa Paweł Kryszałowicz.

Poza splendorem ten triumf ma również wymierną wartość. Zwycięzca otrzyma premię w wysokości 30 tysięcy złotych, natomiast pokonany zainkasuje siedem tysięcy.

W Starogardzie Gdańskim dojdzie do konfrontacji czwartoligowców – Grom to beniaminek, natomiast Gryf spadkowicz z trzeciej ligi. Ekipa z Nowego Stawu plasuje się z dorobkiem 61 punktów na trzeciej pozycji, natomiast słupszczanie z 49 „oczkami” zajmują siódmą lokatę. - Faworytem tego spotkania są rywale, którzy wygrali z nami oba ligowe mecze – na własnym stadionie 3:1 oraz na wyjeździe 2:0. Między nami nie ma jednak punktowej przepaści, o wszystkim zadecyduje jedno spotkanie, w którym wiele zależeć będzie od dyspozycji dnia. Moim zdaniem w Starogardzie Gdańskim wszystko jest możliwe – ocenił były reprezentant Polski.

Gryf ma szansę sięgnąć po wojewódzki Puchar Polski, ale w lidze nie zajmie zakładanej przed rozgrywkami lokaty. - Po degradacji nie planowaliśmy powrotu do trzeciej ligi, bo nie mieliśmy na to środków. Pierwszego miejsca nie mieliśmy szturmować, ale chcieliśmy, aby zespół plasował się w czubie tabeli i zajął miejsce w pierwsze piątce. Już wiemy, że tego celu nie uda się zrealizować, bo nasza strata dwie kolejki przed końcem sezonu do piątego Powiśla Dzierzgoń jest zbyt duża – przyznał.

Niewykluczone, że w najbliższych rozgrywkach słupszczanie będą jednak walczyć o awans. A wszystko za sprawą koncernu Energa, który po wycofaniu się ze sponsorowania słupskiej koszykówki ma wspierać Gryfa. - Mecze na poziomie trzeciej ligi, co widzieliśmy chociażby na przykładzie pucharowej konfrontacji z Pogonią Lębork, którą wygraliśmy 5:2, wywołują zdecydowanie większe emocje i zainteresowanie kibiców niż nasze spotkania w czwartej lidze. Nie zamierzamy jednak robić rewolucji, bo prowadzimy stabilna politykę, o czym świadczy też fakt, że trener Grzegorzem Bednarczyk prowadzi zespół prawie cztery lata. Na pewno w przerwie letniej dojdzie do nas kilku młodych chłopaków. Zarówno naszych wychowanków jak i zawodników z okolic Słupska, bo na takich osobach bazujemy. Nie wykluczamy również pozyskania dwóch-trzech graczy z zewnątrz, ale muszą to być piłkarze, którzy wyraźnie podniosą jakość zespołu, a nie jego uzupełnienia. Jeśli będzie nas wspierał potężny sponsor może uda nam się również namówić do powrotu do Słupska chłopaków, którzy w ostatnich latach odeszli z Gryfa. Inne kluby były wobec nas konkurencyjne i zaoferowały im wówczas lepsze warunki – zakończył Paweł Kryszałowicz.