fot. koszulki-16-17

Trener Gryfa Wejherowo: wierzę, że będziemy grali coraz lepiej

W niedzielę pod wodzą nowego szkoleniowca piłkarze Gryfa Wejherowo zainaugurują rozgrywki II ligi. - Chcemy się utrzymać i wierzę, że z każdym meczem będziemy grali coraz lepiej - przyznał Mariusz Pawlak, który zastąpił Piotra Rzepkę.


Gryf utrzymał się w II lidze przy ogromnej dozie szczęścia. Drużyna ze Wzgórza Wolności zajęła w poprzednim sezonie przedostatnie 17. miejsce i spadła do trzeciej ligi, ale ostatecznie uniknęła degradacji. Pozostanie na szczeblu centralnym wejherowianie zawdzięczają dwóm, a właściwie trzem klubom - Zawiszy Bydgoszcz, Nadwiślanowi Góra i Okocimskiemu Brzesko.

Zawisza nie otrzymał najpierw licencji na grę w pierwszej lidze, a następnie nie wystąpił o przyznanie licencji na udział w rozgrywkach drugiej ligi. Po tej decyzji w uprzywilejowanej pozycji znalazł się najwyżej sklasyfikowany ze zdegradowanych zespołów, który dzięki temu zachowałby status drugoligowca. 16. pozycję zajął w poprzednim sezonie Nadwiślan, ale drużyna z Góry również nie znalazła uznania w oczach Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN. Poza tym po pierwszej rundzie Okocimski wycofał się z rozgrywek i automatycznie został przesunięty na ostatnie, 18. miejsce w tabeli.

Pomimo tego happy endu w klubie doszło do zmiany szkoleniowca – Piotra Rzepkę zastąpił Mariusz Pawlak, który do kwietnia pracował w Chojniczance – w sumie w zespole z Chojnic spędził cztery lata.

- To co się wydarzyło w poprzednim sezonie poszło w zapomnienie. Przed pierwszą kolejką wszyscy znajdują się w takiej samej sytuacji - każdy zespół walczy o mistrzostwo drugiej ligi. Oczywiście twardo stąpamy po ziemi, bo zdajemy sobie sprawę z realiów ligi i nie stawiamy wysokich celów. Naszym podstawowym zadaniem jest utrzymać się. Mam jednak nadzieję, że za tym pójdzie też dobra gra i wierzę, że z każdym meczem będziemy spisywali się coraz lepiej – zapewnił Pawlak.

W przerwie letniej do Wejherowa przeszli 28-letni pomocnik Robert Chwastek z III-ligowego Grunwaldu Ruda Śląska, 20-letni obrońca Robert Górski z drugiej drużyny Lechii Gdańsk, kolejny defensor, niespełna 27-letni Marcin Kalkowski, który ostatnio znajdował się w składzie Górnika Łęczna, drugi strzelec wicemistrza III ligi GKS Przodkowo Michał Marczak oraz 21-letni napastnik Daniel Ciechański z Polonii Bytom, który na wiosnę leczył kontuzję. Z podstawowych zawodników odszedł tylko 27-letni obrońca Tomasz Lewandowski, który będzie grał w Pogoni Siedlce.

- Przejąłem prawie gotowy zespół, bo z zawodników, którzy mieli okazję rywalizować na wyższym poziomie doszli do nas tylko Chwastek i Kalkowski. Trenują z nami również trzej chłopacy z rocznika 2000, którzy mają oswajać się z pierwszą drużyną, a z czasem stanowić o jej sile. Nasza kadra nie jest jednak zbyt liczna, ale nie zamknęliśmy jeszcze składu. Zamierzamy się wzmocnić i na dobre okazje czekamy do końca okienka transferowego, ale musimy działać w określonych finansowych uwarunkowaniach. Dzięki zaangażowaniu wielu osób, które starają się, aby klub funkcjonował na jak najwyższym poziomie, sytuacja Gryfa jest stabilna, ale budżet nie jest z gumy – zauważył.

Wejherowianie rozegrali też pięć meczów kontrolnych – trzy zakończyły się ich zwycięstwem – po 3:0 z Orkanem Rumia i Stolemem Gniewino oraz 2:1 z Pogonią Lębork, jeden remisem – 1:1 z Arką Gdynia i jeden porażką – 0:1 z Concordią Elbląg.

Na inaugurację rozgrywek Gryf zmierzy się na własnym stadionie w niedzielę o godzinie 17 z 12. zespołem minionego sezonu Błękitnymi Stargard. Z tą ekipą wejherowianie zagrali 16 lipca w rundzie wstępnej Pucharu Polski i polegli na wyjeździe 1:4.

- Zagraliśmy w optymalnym składzie. Musimy się jednak liczyć z tym, że z powodu kartek i kontuzji będziemy musieli w trakcie sezonu dokonać różnych zmian w składzie, dlatego w tym meczu specjalnie wystawiłem kilku zawodników na podobnych, ale jednak zmienionych pozycjach. Bardzo słabo zagraliśmy zwłaszcza w pierwszych 30 minutach. Byliśmy w tym fragmencie senni, brakowało nam agresji. Może było to spowodowane faktem, że do Stargardu wyjechaliśmy w dniu meczu, ale nie chcę szukać tanich usprawiedliwień. Druga połowa stała pod znakiem naszej dominacji, a dwie kolejne bramki straciliśmy po kontrach. Inna sprawa, że w przeciwieństwie do rywali nie byliśmy zbyt skuteczni. Do przerwy zmarnowaliśmy trzy świetne sytuacje – przyznał.

44-letni szkoleniowiec ma nadzieję, że w niedzielę jego zespół pokaże futbol na zdecydowanie wyższym poziomie. - Nasza gra nie może opierać się na 2-3 piłkarzach, tylko wszyscy muszą zademonstrować swoją optymalną dyspozycję. W tygodniu zawodnicy są pewni siebie oraz czują się na boisku swobodnie i nagle te cechy tracą. Wierzę, że w niedzielę przeciwko Błękitnym zaprezentujemy się zdecydowanie korzystniej niż w pucharze – zakończył Mariusz Pawlak.