fot. Korynt

Roman i Tomasz Korynt otworzyli turniej „Do Przerwy 0:1”

Tak znamienitych gości na turnieju „Do Przerwy 0:1” nie było. Uroczystego otwarcia imprezy na boisku przy ul. Meissnera w Gdańsku dokonali wybitni przed laty piłkarze, Roman i Tomasz Korynt. Na zawodach pojawili się również gracze Lechii.


​Dziarsko trzymający się Roman Korynt, który 12 października skończył 87 lat, to 35-krotny reprezentant Polski, wieloletni filar defensywy Lechii Gdańsk i dwukrotny laureat, w 1959 i 1960 roku, plebiscytu „Złote Buty” katowickiego Sportu, który de facto równoznaczny był z mianem najlepszego polskiego piłkarza.

Pan Roman wystąpił również w jednym z najsłynniejszych meczów w historii polskiego futbolu – 20 października 1957 roku w Chorzowie biało-czerwoni, po bramkach Gerarda Cieślika, pokonali Rosję 2:1. Zatem niebawem od tego wydarzenia minie 59 lat! - Bardzo dziękuję organizatorom za zaproszenie. Jestem szczęśliwy, że mogę brać udział w tak wspaniałym wydarzeniu. Życzę wszystkim udanej zabawy i wielu wrażeń – powiedział Roman Korynt, który nie krył wzruszenia, kiedy uczestnicy turnieju zaśpiewali mu tradycyjne „Sto lat!”.

Jego syn Tomasz takiej kariery reprezentacyjnej nie zrobił, ale dał się poznać jako bardzo skuteczny i znakomicie grający głową środkowy napastnik. Z powodzeniem występował w trzech trójmiejskich klubach, chronologicznie w Lechii, Arce Gdynia, w której święcił największe triumfy łącznie ze zdobycie w 1979 roku Pucharu Polski oraz Bałtyku Gdynia. - Jako młody chłopak nie brałem udziału w takich turniejach. Mając dziewięć lat zacząłem treningi w Lechii, a poza tym nieustannie graliśmy na podwórku. Rozgrywaliśmy również różnego rodzaju mecze – podwórko na podwórko, albo osiedle kontra osiedle – przypomniał Korynt junior.

Obecne pokolenie piłkarzy reprezentowali zawodnicy Lechii, którzy nie pojechali do Lubina na mecz ekstraklasy z Zagłębiem, Chorwat Mario Maloca, Bartłomiej Pawłowski i Słoweniec Denis Perger. Na szczęście biało-zieloni bardzo dobrze poradzili sobie bez tego tercetu, bo wygrali na Dolnym Śląsku 2:1.

Pomysłodawca turnieju „Do Przerwy 0:1” Andrzej Kowalczys inspirację zaczerpnął z młodzieżowej powieści Adama Bahdaja o takim samym tytule. Zmieniła się tylko lokalizacja i czas – zamiast powojennej Warszawy jest XXI-wieczny Gdańsk, niewzruszona pozostała idea – w imprezie za darmo biorą udział niezrzeszone zespołypodwórkowe, osiedlowe i szkolne.

Ten turniej dzikich drużyn odbywa się od 2004 roku na boiskach gdańskiej Zaspy, a w trzeciej w tym roku edycji wzięły udział 54 zespoły, w których grało 432 następców Perełki, Paragona i Mandżaro. W tym gronie byli jednak nie tylko chłopcy i mężczyźni, ale także dziewczyny i kobiety. Na starcie nie zabrakło również rodzinnych teamów, które rywalizowały w osobnej kategorii. Na kolejną imprezę, w wersji „mikołajkowej”, organizatorzy zapraszają, tradycyjnie bez względu na pogodę, w sobotę 3 grudnia.