fot. Drutzererwy

Trener rezerw Drutex Bytovii Bytów: zrobiliśmy duży przeskok

Po jesieni rezerwy Drutex Bytovii zajmują z dorobkiem 15 punktów 14. pozycję w IV lidze Saltex. – Zrobiliśmy duży przeskok, bo praktycznie wszyscy piłkarze zmienili poziom juniorski na seniorski - przyznał trener bytowian Jacek Maszkowski.


Druga drużyna Drutex Bytovii awansowała do IV ligi w 2012 roku razem z triumfatorem słupskiej klasy okręgowej Aniołami Garczegorze. Nie odgrywała jednak, poza sezonem 2015/2016, kiedy zajęła piątą pozycje, czołowej roli. W poprzednim sezonie uplasowała się na 16. miejscu, ale uniknęła degradacji. Ostatecznie w poprzednich rozgrywkach z IV ligą pożegnały się trzy drużyny, ale formalnie nie spadł z niej żaden zespół. Rodło Kwidzyn wycofało się po rundzie jesiennej, Centrum Pelplin powiedziało pas po zakończeniu rywalizacji, a KP Starogard Gdański na licencji KS Chwaszczyno występuje w trzeciej lidze. I dzięki temu Drutex Bytovia oraz Sokół Wyczechy utrzymały się. - Przed sezonem dużo rzeczy było robionych na wariackich papierach. Na początku drugi zespół nie miał istnieć i szykowałem się do prowadzenia juniora starszego. Później jednak pojawiła się od prezesów propozycja, aby z drużyną, która wygrała wojewódzką ligę juniorów, grać w rezerwach. Po dwóch tygodniach okazało się, że wystąpimy ostatecznie w IV lidze, która swoje rozgrywki zaczyna szybciej niż klasa okręgowa. Dodatkowo dużo chłopaków przebywało w wakacje poza Bytowem, ale udało nam się z Arturem Chajeckim wszystko poukładać w taki sposób, że wygląda to w miarę pozytywnie – ocenił na klubowej stronie trener Maszkowski.

Początek sezonu nie był jednak dla „Czarnych Wilków” zbyt udany, bo przegrali oni trzy pierwsze mecze, natomiast inauguracyjne zwycięstwo odnieśli w ósmej kolejce, kiedy 17 września niespodziewanie pokonali u siebie 2:0 Gryfa Słupsk. Bytowianie zanotowali jeszcze dwa zwycięstwa – wygrali 1:0 z Orkanem Rumia oraz 2:1 z Sokołem Wyczechy. Na wyjeździe drużyna pozostaje jednak bez zwycięstwa – jej dorobek na obcych boiskach to cztery remisy i pięć porażek. Najwyżej trzeba jednak ocenić remis 1:1 w Nowym Stawie z drugim w tabeli Gromem. - Na początku myślałem, że będzie gorzej. Trzeba pamiętać, że praktycznie cała drużyna zrobiła bardzo duży przeskok, bo praktycznie wszyscy nagle zmienili poziom juniorski na seniorski. Większość chłopaków mogłaby spokojnie grać w juniorach. Pierwsze mecze potwierdziły, że jesteśmy fajnie przygotowani, że mamy spore umiejętności, brakowało natomiast trochę cwaniactwa i ogrania. Doświadczenie było po stronie przeciwników, ale dawaliśmy radę. Na początku sezonu graliśmy z Pogonią Lębork i trener Walkusz chwalił nas po meczu, który pechowo przegraliśmy 0:1. Całe spotkanie walczyliśmy jak równy z równym. Przed sezonem zagraliśmy tylko dwa sparingi, więc przygotowania były ograniczone praktycznie do minimum – zauważył.

W tym sezonie szkoleniowcy drugiego zespołu nie korzystali już w takim zakresie z zawodników z pierwszej drużyny jak poprzednio. - Z trenerem Stawskim założyliśmy, że w rezerwach w większości grać będą juniorzy. Schodzić miały jedna, dwie osoby z pierwszej kadry. Ale zawsze, gdy ktoś do nas dołączał, to widać było pasję i chęć grania. Cieszę się, że każdy dawał z siebie tyle ile mógł. Myśleliśmy z Arturem, że będzie ciężej, ale ten układ bardzo dobrze funkcjonuje. Całą ekipę, od 25 do 30 zawodników, mamy razem. Od początku mówiliśmy chłopakom, że obydwie drużyny mają zająć jak najlepsze miejsce. Jeśli rywalizujemy z silniejszym rywalem w juniorach starszych to Maciej Błaszkowski, czy Rafał Zagdan, którzy regularnie występują w drugim zespole, grają w lidze wojewódzkiej – wyjaśnił.

Trener Maszkowski wierzy w sukces prowadzonych przez siebie ekip. - Bałem się, że w IV lidze będziemy mieli sporą stratę do bezpiecznego miejsca, tymczasem nasza pozycja jest przyzwoita. Szkoda kilku straconych punktów, bo w Miastku mogliśmy wygrać, a także zremisować z Kaszubią, Jaguarem i Pogonią Lębork. Straciliśmy także bardzo mało bramek, co w przypadku tak młodej drużyny jest ewenementem. Z kolei w juniorach Starogard Gdański mocno nam odskoczył. Rok temu mieliśmy jednak siedem punktów straty do pierwszego miejsca, a wygraliśmy ostatecznie ligę, zatem wszystko jest możliwe. Moje drużyny wiosny zawsze miały udane i mam nadzieję, że teraz będzie tak samo – zakończył Jacek Maszkowski.