fot. Btyw

Trener Drutex Bytovii: Korona pokazała jak trzeba grać z Legią

We wtorek w rewanżowym ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski w Warszawie z Legią piłkarze Drutex Bytovii zamierzają wziąć przykład z Korony. - Kielczanie pokazali jak trzeba grać z Legią – stwierdził trener bytowian Adrian Stawski.


Wszystkie pierwsze ćwierćfinałowe spotkania Pucharu Polski zakończyły się zwycięstwem gości. Porażki poniósł tercet pierwszoligowców, w tym Drutex Bytovia, która 25 października przegrała w Bytowie z Legią Warszawa 1:3. Dwa gole dla gości strzelił Armando Sadiku, a trzecią bramkę dołożył Włoch Christian Pasquato. Autorem honorowego trafienia dla „Czarnych Wilków” był Michał Szewczyk. We wtorek o godzinie 20.45 w Warszawie rozpocznie się mecz rewanżowy. Warto dodać, że legioniści są absolutnym rekordzistą pod względem liczby triumfów w Pucharze Polski - po to trofeum sięgnęli bowiem aż 18 razy. – W Warszewie zamierzamy rozegrać bardzo dobry mecz i zaprezentować się z jak najlepszej strony. Aby zrealizować to założenie musimy uniknąć katastrofalnych błędów, po których straciliśmy w pierwszym spotkaniu wszystkie bramki. Tych goli, które były prezentami z naszej strony, spokojnie mogliśmy uniknąć. Mieliśmy koncepcję jak grać z Legią, ale legła ona w gruzach już w drugiej minucie, kiedy rywale objęli prowadzenie - przyznał szkoleniowiec Drutex Bytovii, które w tej edycji Pucharu Polski wyeliminowała czterech rywali.

39-letni trener podkreśla, że jego piłkarze zmierzą się z najlepszą obecnie drużyną w kraju. Legię można jednak pokonać - w sobotę dowiodła tego Korona, która wygrała na własnym stadionie z mistrzami Polski 3:2. – Korona pokazała jaką taktykę trzeba obrać z Legią. Kluczem jest agresywna gra w środku boiska, ale właśnie taka strategia przyniosła nam sukces w pucharowych meczach z Lechią Gdańsk i Pogonią Szczecin. A we wtorek wystąpimy w najsilniejszym zestawieniu. W sobotę zakończyliśmy już rundę jesienną pierwszej ligi i nie musimy kombinować ze składem. We wcześniejszych rundach często sięgaliśmy bowiem po zawodników, którzy mniej grali na zapleczu ekstraklasy – wyjaśnił Adrian Stawski.