fot. 000baltyk-0-0-0-0-1486717657

Trener Bałtyku Gdynia: szanse trzeba wykorzystywać

Piłkarze Bałtyku Gdynia zajmują w trzeciej lidze piątą pozycję, ale do prowadzącego Sokoła Kleczew tracą tylko dwa punkty. - Nie mamy presji awansu, ale ambitni ludzie starają się wykorzystać każdą szansę – przyznał trener Marcin Martyniuk.


Bałtyk został zdegradowany z drugiej ligi w 2012 roku, kiedy w grupie zachodniej zajął ostatnią 18. lokatę. Najbliżsi wygrania rozgrywek, co nie było jednak równoznaczne z awansem, byli gdynianie w poprzednim sezonie, kiedy uplasowali się na trzecim miejscu. Triumfator Vineta Wolin wywalczyła siedem punktów więcej, ale w barażach musiała uznać wyższość Odry Opole.

Rundę jesienną podopieczni trenera Marcina Martyniuka zakończyli na piątej pozycji, jednak do prowadzącego Sokoła Kleczew tracą tylko dwa punkty. Zresztą czołówka grupy drugiej trzeciej ligi jest niezwykle wyrównana, bo ósma Jarota Jarocin ma tylko sześć punktów mniej od lidera. - W klubie nie wywiera się na nas presji awansu, jednak jesteśmy ambitnymi ludźmi, a ich cechą jest to, że starają się wykorzystać każdą okazję. Jak widać kandydatów do wygrania ligi jest sporo, ale ja najwięcej szans wcale nie przyznaję pierwszej trojce, czyli Sokołowi, Gwardii Koszalin i rezerwom Lecha Poznań, tylko Elanie Toruń oraz KKS 1925 Kalisz. Uważam, że w gronie faworytów trzeba również wymienić naszą drużynę. Oczywiście pod warunkiem, że będziemy prezentowali taką formę jak na początku oraz w środkowej fazie rundy jesiennej, bo jej końcówka nie była dla nas zbyt udana – zauważył trener Martyniuk.

41-letni szkoleniowiec podkreśla, że bardzo istotny będzie początek wiosny, kiedy Bałtyk zmierzy się z wymagającymi rywalami. - Najpierw czeka nas trudny wyjazd do Wdy Świecie, a następnie zagramy u siebie z GKS Przodkowo, w Kaliszu z KKS 1925 oraz na własnym stadionie z prowadzącym Sokołem Kleczew - wyliczył.

W pierwszej rundzie jesiennej stoczniowcy stracili w 17 meczach tylko 11 bramek, czyli najmniej w lidze. Trener biało-niebieskich zdaje sobie jednak sprawę, że na wiosnę jego zespół musi znacznie poprawić skuteczność, zwłaszcza na własnym obiekcie. Bałtyk strzelił tylko 23 gole, z czego zaledwie siedem, w dodatku w dziewięciu spotkaniach, na Narodowym Stadionie Rugby. - Ten bramkowy dorobek determinował nasze transferowe cele w przerwie zimowej. Szukaliśmy jednak nie napastników tylko zawodników drugiej linii. W poprzedniej rundzie byliśmy najmłodszym zespołem ligi. W niektórych spotkaniach mieliśmy w składzie 5-6 młodzieżowców, a średnia wieku grającej „11” nieznacznie przekraczała 21 lat. W końcówce jesieni, zwłaszcza przy kontuzjach Wojciech Zyski i Filipa Sosnowskiego, wyraźnie brakowało nam doświadczenia. Poza tym boczni pomocnicy nie zdobyli w tym sezonie bramki. Dlatego teraz ściągnęliśmy ogranego środkowego pomocnika, mającego polskie obywatelstwo 36-letniego Serba Aleksandara Atanackovicia oraz występującego na lewej flance Ukraińca Timura Pogranicznego. Niewykluczone, że szybciej z wypożyczenia do KS Chwaszczyno wróci także nasz wychowanek, prawy pomocnik Radosław Krysiński. Pozyskaliśmy również środkowego obrońcę Szymona Sadowskiego – stwierdził.

Gdynianie narzucili sobie ostre tempo sparingów. Stoczniowcy mają już za sobą pięć meczów kontrolnych, a przed inauguracją rundy rewanżowej sprawdzą swoją formę jeszcze w sześciu takich spotkaniach. W pierwszym sparingu gdynianie przegrali jednak z pierwszoligową Olimpią Grudziądz aż 0:7, natomiast w czwartym ulegli także występującej w trzeciej lidze, ale w grupie pierwszej, Concordii Elbląg 0:3. - W lutym gramy systemem sobota - środa. Tak duża liczba meczów kontrolnych podyktowana jest tym, że mamy szeroką kadrę, w której jest sporo młodych zawodników i te spotkania traktujemy również jako mocniejszą jednostkę treningową. Poza tym mamy sporo zawodników testowanych, a taki sprawdzian jest najlepsza formą weryfikacji ich umiejętności. W tych meczach gramy na dwie jedenastki i o ile w konfrontacji z Olimpią do przerwy spisywaliśmy się nieźle i przegrywaliśmy 0:2, o tyle w drugiej połowie nasza młodzież nie była w stanie dotrzymać kroku rywalom. Z kolei w konfrontacji z Concordią mieliśmy przewagę, ale straciliśmy w drugiej połowie dwa gole po kontrach elblążan. W dodatku z powodu kontuzji zabrakło u nas sześciu podstawowych zawodników. Wiadomo już, że z powodu złamania kości strzałkowej rundę wiosenną może spisać na straty prawy defensor Jacek Jadanowski, jednak urazy pozostałych piłkarzy nie są poważne. Wszyscy powinni być za miesiąc gotowi do gry – zakończył Marcin Martyniuk.