fot. DSC06133

Pożegnaliśmy naszego Przyjaciela Romana Strzeleckiego

W czwartek pożegnaliśmy śp. Romana Strzeleckiego. W uroczystościach pogrzebowych w Sopocie wzięła udział rodzina i przyjaciele. A tych ostatnich, ze względu na swoje pogodne usposobienie i życzliwość, naprawdę miał wielu.


Roman Strzelecki zmarł 17 marca w wieku 69 lat po długiej i ciężkiej chorobie. Pożegnaliśmy go w czwartek, a w ostatniej drodze, w Kościele p. w. Najświętszego Serca Pana Jezusa i na Cmentarzu Katolickim w Sopocie towarzyszyli mu rodzina i przyjaciele. - Romek z nieustannym uśmiechem, cierpliwością i życzliwością żył dla innych i zawsze wyciągał pomocną dłoń. Zawsze można było liczyć na jego wsparcie i bezinteresowność. Nigdy się nie poddawał, nie zakładał niepowodzenia, nie mówił, że nie podoła. Roman był osobą bardzo skromną i ogromnie pracowitą, ale nigdy nie chciał być na piedestale. Nie przeszkadzała mu ciężka choroba, z którą się zmagał, aby realizować postawione przed nim zadania. Niestety, choroba wygrała – powiedział podczas uroczystości pogrzebowych Maciej Wierzbowski.

Były arbiter przypomniał również bogatą działalność społeczną zmarłego. - Roman był wieloletnim sędzią i obserwatorem. Członkiem Zarządu Kolegium Sędziów został w 1988 roku i do ostatniego dnia swojego życia pracował i myślał o sprawach naszej organizacji. Pełnił też funkcję członka Komisji Rewizyjnej Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, był przewodniczącym Komisji Sędziowskiej Futsalu i Piłki Plażowej, pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Odwoławczej ds. Licencji Klubowych – wyliczył.

Maciek wyraził również słowami to, co każdy z pewnością myślał i czuł. - Czy wszystko pozostanie takie same, kiedy Ciebie Romku już nie będzie? Ludzie przez chwilę będą mówić o Tobie, będą dziwić się Twojej śmierci. Czy zapomną? Dla nas, Twoich przyjaciół i bliskich, nasz ból, miłość i pragnienie pozostaną. Nie zostawią pustki, bo będziesz w naszych sercach na zawsze. Prawdziwymi przyjaciółmi są ci, którzy nigdy nie opuszczają naszego serca. Nawet jeśli znikną na chwilę z naszego życia to po chwilach rozłąki bez trudu na nowo podejmujemy naszą przyjaźń. Nawet jeśli umrą, to w naszych sercach zawsze pozostaną żywi. Pamięć o Tobie Romku pozostanie w nas żywa, w naszych sercach i modlitwie – zapewnił.

Z wielką estymą wspominają śp. Romana Strzeleckiego także ci, którzy zatknęli się z nim na boisku. - Na Pana Romana zawsze można było liczyć. Współpracowałem z nim kilkanaście lat przy okazji turniejów „Do Przerwy 0:1”, przy których pomagał zebrać obsadę sędziowską. Nie było też dla niego sytuacji bez wyjścia, bo w awaryjnych przypadkach skutecznie służył swoją pomocą. Wiele razy sędziował również mecze drużyny Polityków i Przyjaciół z innymi zespołami. Jakim był arbitrem? Na pewno nie nieomylnym, bo takich nie ma, ale wyjątkowo serdecznym, życzliwym i dobrodusznym. W ferworze boiskowej walki często nie zgadzaliśmy się z jego decyzjami, ale potrafił przekazać je w tak dowcipnej i sympatycznej formie, że za chwilę akceptowaliśmy je z uśmiechem na ustach. Swoją osobowością i postawą tonował też nastroje i niezdrowe emocje, bo trudno się było na niego obrażać – stwierdził Andrzej Kowalczys, pomysłodawca i organizator turnieju „Do Przerwy 0:1” oraz kapitan drużyny Polityków i Przyjaciół.



Żegnaj Romku, żegnał Przyjacielu. Cześć Jego pamięci.

Pomorski Związek Piłki Nożnej