fot. 11

Na wiosnę Anioły ponownie muszą być Rycerzami

W rundzie rewanżowej IV ligi sportbazar.pl Anioły znowu muszą być Rycerzami Wiosny. Po 17 meczach jesieni jej piłkarze zajmują dopiero 13. lokatę. - Nie dopuszczamy jednak myśli o spadku - zapewnił prezes klubu z Garczegorzy Andrzej Syldatk.


W poprzednim sezonie Anioły fatalnie spisały się pierwszej rundzie – w 16 meczach zdobyły zaledwie 12 punktów, ale wiosna w ich wykonaniu była koncertowa. W 18 spotkaniach wywalczyli 39 punktów, na co złożyło się 12 zwycięstw, trzy remisy i tyleż porażek. W sumie drużyna z Garczegorzy zajęła ósmą pozycję i uniknęła degradacji.

W tym sezonie historia, jeśli chodzi o pierwszą rundę, powtórzyła się. Zespół prowadzony przez trenera Tadeusza Wanata zgromadził w 17 potyczkach 19 punktów, co daje mu 13. pozycję w tabeli. - Na naszej słabszej postawie zaważyły generalnie trzy czynniki. Czasami brakowało nam szczęścia, ale również nie wykluczam, że po świetnej wiośnie mogliśmy poczuć się trochę zbyt pewni siebie. Trzeci powód związany jest z kontuzjami podstawowych zawodników. Niezwykle intensywna i nerwowa runda rewanżowa kosztowała nas mnóstwo zdrowia. Drużyna się wykruszyła i w końcówce mieliśmy spore problemy kadrowe. Pod koniec jednego z meczów do gry szykował się nawet kierownik zespołu, ale ostatecznie nie pojawił się na murawie – przyznał.

Pomimo słabszej pierwszej części sezonu do drugiej fazy rozgrywek zespół przystąpi bez nowych zawodników. Nie oznacza to jednak, że Anioły nie będą silniejsze niż jesienią. - Za naturalne wzmocnienie traktujemy powrót na boisko po kontuzjach trzech podstawowych zawodników, środkowego defensora Łukasza Łapigrowskiego, lewego obrońcy Sławomira Trawińskiego oraz środkowego pomocnika Filipa Mielewczyka. Ten tercet zerwał więzadła krzyżowe, ale po operacji jest już zdolny do gry. Ponadto z zagranicy wrócił stoper Sebastian Kowalski – wyliczył.

Anioły wznowiły przygotowania już 4 stycznia. Zawodnicy trenują cztery razy w tygodniu i tradycyjnie, jak to u trenera Tadeusza Wanata, któremu w pracy pomaga syn Tadeusz junior, musieli nastawić się na solidny wycisk. - Nasz szkoleniowiec to znakomity strateg, który jest zwolennikiem starej szkoły, w której nie ma wielkiej filozofii. Oparta jest na dwóch filarach, czyli przygotowaniu fizycznym oraz „zero z tyłu”. Dlatego spora część zajęć prowadzona jest w terenie, podczas których "nie ma zmiłuj się", ale dzięki czemu zawodnicy mają kondycję na dwa mecze i są w stanie zabiegać rywali. Druga zasada oznacza najpierw nie strać, a później samemu strzel. Wierzymy, że wiosna w naszym wykonaniu znowu będzie udana. W ogóle nie dopuszczamy do siebie myśli o spadku, a gdyby ten czarny scenariusz został zrealizowany, byłoby to ogromne frajerstwo z naszej strony – podkreślił.

W Garczegorzach koncentrują się nie tylko na lidze, ale również na rozgrywkach pucharowych. - Mamy ambicje zdobyć to trofeum. W 1/8 finału zmierzymy się 19 kwietnia na własnym boisku z Bałtykiem Gdynia i uważam, że w konfrontacji z trzecioligowcem nie stoimy na straconej pozycji – ocenił.

Ligowe mecze na własnym boisku Anioły rozpoczynać będą o nietypowej porze – 10 minut po pełnej godzinie. - Związane jest to z jubileuszem 10-lecia klubu. 24 czerwca planujemy w Garczegorzach rocznicową galę. Chcemy uświetnić tę imprezę jak najlepszym miejscem w lidze oraz dobrą postawą w Pucharze Polski na szczeblu wojewódzkim – stwierdził.

Niewykluczone, że na tej uroczystości pojawi się zawodnik Lecha Poznań Konrad Syldatk. Niespełna 17-letni bramkarz tyn syn prezesa i wychowanek Aniołów, który był wypożyczony do Arki Gdynia, ale teraz na tej samej zasadzie jest piłkarzem Amiki Wronki, natomiast w „Kolejorzu” przebywa na testach.