fot. bojano

LZS Dragon Bojano zamierza opuścić klasę A

Od lat piłkarze LZS Dragona Bojano zaliczają się do czołówki grupy pierwszej klasy A no10.pl, ale ten sezon zamierzają wreszcie przypieczętować awansem. – Pozostały nam tylko mecze z dołem tabeli - powiedział trener drużyny Daniel Czuk.


​Piłkarze z Bojana awansowali do klasy A no10.pl w 2012 roku i poza debiutanckim sezonem zaliczają się do czołówki grupy pierwszej. Poprzednie podejścia okazały się co prawda nieudane, ale teraz Dragon zamierza skutecznie zaatakować klasę okręgową. Po 18 kolejkach ekipa z Bojana traci do prowadzącego Portowca Gdańsk sześć, a do drugiego Zenita Łęczyce dwa punkty. – Powiem szczerze – gdybyśmy zawsze dysponowali wszystkimi zawodnikami, nie mielibyśmy problemu z wywalczeniem awansu. Występując w pełnym składzie nie przegralibyśmy meczu nawet w czwartej lidze. A tak musimy liczyć na przychylność Portowca, który w najbliższej kolejce podejmie drużynę z Łęczyc i jeśli pokonana wicelidera, a my zwyciężymy u siebie Start Mrzezino, wskoczymy na drugie miejsce. I postaramy się go już nie oddać. Naszym sprzymierzeńcem powinien być też terminarz, bo później gramy już tylko z dołem tabeli – zauważył Czuk.

Dragon ma bowiem za sobą konfrontacje z czołowymi zespołami – z Portowcem zremisował w Gdańsku 2:2, a z Zenitem w Łęczycach 1:1. – W tych potyczkach wyszliśmy na remis, a jeden mecz powinniśmy wysoko wygrać, a drugi wysoko przegrać. Do Łęczyc pojechaliśmy bez pięciu podstawowych zawodników, a dwóch kolejnych, w tym także ja, dostało czerwone kartki. Graliśmy w dziewiątkę, gospodarze dominowali i wydawało się, że zmiotą nas z murawy. To cud, że rywale prowadzili tylko 1:0, bo z powodzeniem mogli nam zaaplikować 10 bramek, a nasza porażka 0:10 i tak byłaby najniższą z możliwych. Ale stał się drugi cud, bo w 93. minucie doprowadziliśmy do remisu. Ogromny niedosyt odczuwamy natomiast po meczu z Portowcem. W Gdańsku do 70. minuty dominowaliśmy na boisku, prowadziliśmy też 2:0, co było dla rywali najmniejszym wymiarem kary, bo powinno być 5:0 dla nas. Końcówka należało jednak do gospodarzy, którzy zdołali doprowadzić do wyrównania – przyznał.

Dragon razem z zawodnikami Błyskawicy Redy-Rekowo Dolne byli autorami najbardziej spektakularnego spotkania w tym sezonie. 15 kwietnia w Bojanie gospodarze przegrali 6:7. - W takim meczu jeszcze nie miałem okazji występować. Do przerwy prowadziliśmy 4:1 i wydawało się, że wszystko mamy pod kontrolą. W tym spotkaniu graliśmy co prawda bez zmienników, ale przy stanie 5:3 także nic nie zapowiadało późniejszej katastrofy. Tymczasem dwóch naszych zawodników odniosło kontuzje, rywale strzelili cztery gole z rzędu i wyszli na prowadzenie 7:5. Udało nam się jeszcze zdobyć kontaktową bramkę, w ostatniej minucie trafiliśmy w poprzeczkę i straciliśmy pewne wydawałoby się trzy punkty – skomentował.

Oczkiem w głowie prezes klubu Małgorzaty Mierzejewskiej jest nie tylko pierwsza drużyna, ale także futbolowa baza oraz młodzież. W Bojanie od lat inwestują bowiem w infrastrukturę, dzięki czemu w coraz lepszych warunkach mogą trenować nie tylko seniorzy, ale także dzieci. A w klubie prowadzone jest szkolenie w dziewięciu grupach młodzieżowych, w rocznikach 2004 – 2012. Z każdym zespołem pracuje dwóch trenerów, a w sumie w zajęciach bierze udział w około 250 młodych piłkarzy. Do ich dyspozycji są cztery boiska – główne, Orlik, małe treningowe oraz do beach soccera. W zeszłym roku zamontowano nowe trybuny, wyremontowano szatnie, a teraz postawiono nowe ławki rezerwowych. W tym roku ma także zostać zainstalowane sztuczne oświetlenie na stadionie.