fot. arka_lechia

Ekstraklasa budzi się z zimowego snu

W drugi weekend lutego po zimowej przerwie ruszą rozgrywki Ekstraklasy. Zespoły z naszego regionu z odmiennymi nastrojami wracają do gry.


Pierwszą drużyną z naszego regionu, która wybiegnie na boiska Ekstraklasy jest Lechia Gdańsk. 10 lutego o godzinie 20:30 lechiści zmierzą się na Stadionie Energa Gdańsk z Wisłą Kraków. Arka Gdynia dzień później o godzinie 18:00 rozpocznie zmagania w tym roku od meczu „przyjaźni” z Lechem Poznań. Po 21 meczach wyżej w tabeli znajduje się zespół z Gdyni, który z dorobkiem 31 oczek plasuje się na dobrej szóstej pozycji.

Odmienne nastroje panują w Gdańsku. Lechia po 21 kolejkach z dorobkiem 24 punktów plasuje się dopiero na jedenastym miejscu z czego na pewno nikt, kto jest związany z Lechią, nie jest zadowolony. W obu zespołach zimą nie doszło do rewolucji kadrowych, i chodź jak już zdążyliśmy przywyknąć, aktywniejsza na rynku transferowym była Lechia, to trener Arki Leszek Ojrzyński nadal liczy, że do zespołu dołączą jeszcze nowi zawodnicy. Przypomnijmy, że okienko transferowe w polskiej Ekstraklasie trwa do 28 lutego.


fot. www.trojmiasto.pl

Nikt w Gdańsku nie ukrywa, że jedenaste miejsce w tabeli jest ogromnym rozczarowaniem, a jesień w wykonaniu piłkarzy Lechii Gdańsk była po prostu słaba. Najwięcej pretensji kibice mieli do gry obrońców. - Nie można być wysoko w tabeli, jeżeli drużyna traci w 21 meczach 33 bramki. W poprzednich sezonach największym atutem był nasz stadion, mecze u siebie praktycznie zawsze kończyły się naszym zwycięstwem. A teraz? W tym sezonie na dziesięć meczów wygraliśmy tylko trzy. Przegraliśmy z Koroną Kielce 0-5, nawet ostatnia w tabeli Pogoń Szczecin wygrała w Gdańsku. Oczekiwania na pewno są większe i bardzo się cieszę, że wrócił Gerson bo moim zdaniem jego powrót doda obronie jakości. Jeżeli chodzi o siłę ofensywy to mamy czym straszyć, Marco Paixao mimo słabej gry zespołu zawsze znajdzie sposób na bramkarza rywali. Sławomir Peszko również nie zawodzi i gdyby nie jego kontuzja, pewnie byśmy byli wyżej, ale nie ma co patrzeć w przeszłość, bo to nam teraz nic nie da. Nowy rok, nowe nadzieje. Cieszę się, że w tym okienku nie było rewolucji, bo personalnie mamy drużynę na europejskie puchary, ale nazwiska nie grają i mam nadzieję, że na wiosnę piłkarze pokażą swoją wartość. Jestem ogromnym fanem Ariela Borysiuka i to, że wrócił do nas na sto procen poprawi też naszą jakość gry. To jest chłopak, który w formie jest jednym z lepszych pomocników w polskiej lidze -relacjonuje jeden z sympatyków biało-zielonych.

Zespół Lechii w poprzednim sezonie był o krok nie tylko od europejskich pucharów, ale również od mistrzostwa. Wszystkim się wydawało, że w tym sezonie również lechiści będą walczyć o czołowe lokaty. Niestety boisko szybko zweryfikowało marzenia i sprowadziło wielu piłkarzy na ziemię. Do zakończenia rundy zasadniczej pozostało zaledwie dziewięć kolejek i piłkarze Lechii, można powiedzieć, że wykorzystali margines błędu. Żeby znaleźć się z czołowej ósemce po sezonie zasadniczym, muszą zacząć marsz w górę tabeli od samego początku wiosny. Jak przepracowali zimę i czy wyciągnęli wnioski po słabej jesieni, okaże się już niedługo. Zapraszamy wszystkich 10 lutego na Stadion Energa Gdańsk na mecz Lechia Gdańsk-Wisła Kraków, początek spotkania o 20:30.


fot. www.gol.pl

Zupełnie inne nastroje niż w Gdańsku panują w Gdyni. Zespół Leszka Ojrzyńskiego plasuje się na znakomitym szóstym miejscu, a poprzedni rok był pasmem wielkich sukcesów - wygranie Pucharu Polski, zdobycie Superpucharu Polski oraz gra w europejskich. Te zwycięstwa podbudowały mentalnie tak zespół żółto-niebieskich, że drużyna poszła za ciosem i zakończyła zmagania w pierwszej ósemce. Drużyna nie ma w swoich szeregach gwiazd wielkiego formatu. Zaskoczyła wszystkich, bowiem w poprzednim sezonie do końca walczyła o utrzymanie. Aktualnie stanowi solidny monolit, który jest w stanie urwać punkty każdemu.

 Gdynianie w 21 meczach stracili tylko 20 bramek, co daje drugi wyniki w całej Ekstraklasie. - Nie ma co ukrywać, że rok 2017 rok był dla nas spełnieniem marzeń. Jeszcze rok temu nikt nie spodziewał się, że w Gdyni będą europejskie puchary, że wygrają Puchar Polski i Superpuchar Polski. Cieszę się, że dożyłem tak wspaniałych chwil i bardzo dziękuję piłkarzom za wspaniałe chwile radości. Obecny sezon również układa się dla nas znakomicie i jeżeli po sezonie zasadniczym będziemy w pierwszej ósemce, to śmiało będzie można powiedzieć, że osiągnęliśmy sukces. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia i po cichu liczę na podium, ale nie ma co się oszukiwać, że będzie bardzo ciężko.  W prasie można przeczytać, że trener liczy, że do zespołu dołączą jeszcze jakieś nowe twarze, bo jak na razie dołączył do nas tylko Bogdanow, który na naszym podwórku jest dosyć anonimową postacią. Z drugiej strony, jeżeli wszystko idzie w dobrym kierunku, to moim zdaniem sukcesem jest to, że nikt z kluczowych graczy nie opuścił naszej drużyny i w tym aspekcie bym wypatrywał naszej siły - mówi Łukasz, fan z Gdyni.

Faktycznie w Arce zimą nie doszło do zbyt wielu zmian kadrowych. Raczej były to kosmetyczne poprawki i to może być kolejnym atutem żółto-niebiskich w nadchodzących miesiącach. Przed Arką duże wyzwanie żeby utrzymać wysokie miejsce w tabeli, a początek wiosny na pewno nie będzie łatwy. Pierwszym rywalem Arki po przerwie zimowej będzie Lech Poznań, spotkanie obędzie się 11 lutego o godzinie 18:00 w Gdyni, a tydzień później 17 lutego o godzinie 20:30 gdynianie zagrają w Krakowie z Wisłą. Te dwa spotkania z całą pewnością będą weryfikatorem tego, na co stać żółto-niebiskich i czy drużyna jest gotowa podjąć walkę o czołowe lokaty w Ekstraklasie.

Runda wiosenna zapowiada się ciekawie i chodź drużyny z naszego regionu przystępują do niej w odmiennych nastrojach, to doskonale zdajemy sobie sprawę, że stać zarówno Lechię jaki i Arkę na bardzo dużo.