fot. Chrobry

Arka jedną nogą w półfinale PP, porażka Drutex Bytovii z Legią

Piłkarze Arki Gdynia są już jedną nogą w półfinale Pucharu Polski. Obrońcy trofeum pokonali w Głogowie Chrobrego 2:0. Zdecydowanie dalszą drogę na PGE Narodowy mają zawodnicy Drutex Bytovii, którzy ulegli w Bytowie Legii Warszawa 1:3.


​Trener Arki Leszek Ojrzyński zastosował na Dolnym Śląsku podobny wariant jak w poprzednich pucharowych potyczkach i w konfrontacji z Chrobrym wystawił aż 10 zawodników, którzy nie znaleźli się w wyjściowym składzie w ostatnim wygranym 4:1 ligowym spotkaniu na własnym stadionie z Jagiellonią Białystok. Jedynym, który wystąpił w obu meczach, był duński środkowy obrońca Frederik Helstrup.

I zmiennicy nie zawiedli, bo pokonali czwarty zespół pierwszej ligi 2:0. Co w prawda żółto-niebiescy nie zdominowali rywali, ale byli bardzo skuteczni. Pierwszego gola w 16. minucie strzelił Hiszpan Ruben Jurado, a w doliczonym czasie, po zagraniu Luki Zarandii, piłkę we własnej bramce umieścił Karol Danielak. – Ten mecz jeszcze się nie skończył. Do przerwy prowadzimy 2:0 i musimy poczekać na rozstrzygnięcie. Przy zdobytych bramkach widać było nasze doświadczenie, ale generalnie nie było to rewelacyjne spotkanie w naszym wykonaniu. Po przerwie przewagę mieli gospodarze, jednak druga bramka dała nam przez rewanżem duży bonus – ocenił trener gdyńskiej drużyny.

W słowach nie przebierał natomiast szkoleniowiec Chrobrego Grzegorz Niciński, który wprowadził Arkę nie tylko do ekstraklasy, ale także do finału Pucharu Polski. W decydującym spotkaniu z Lechem Poznań na PGE Narodowym już go zabrakło, a na trenerskiej ławce zasiadł Ojrzyński. – Wiedzieliśmy z kim gramy. Arka to poukładana drużyna, a my chcieliśmy grać fajnie po piłkarsku i to nas zgubiło. To był pierwszy mecz, ale on ustawił dwumecz. Chłopacy bardzo się starali, lecz zabrakło nam jakości pod bramką rywali. Mieliśmy swoje sytuacje, a głupie błędy pozbawiły nas dwóch bramek. Nie mogę odmówić swoim zawodnikom zaangażowania, jednak głupota niektórych była dziś na dość wysokim poziomie - skomentował popularny „Nitek”.

W tej edycji Pucharu Polski piłkarze Drutex Bytovii wyeliminowali już czterech rywali, w tym dwóch z ekstraklasy (Lechię Gdańsk i Pogoń Szczecin), ale wszystko wskazuje na to, że na piątej przeszkodzie się zatrzymają. Gospodarze nie mieli za wiele do powiedzenia w konfrontacji z mistrzem Polski, z którym przegrali 1:3. Inna sprawa, że dwie pierwsze bramki legioniści zdobyli po podaniach z głębi pola, które całkowicie zaskoczyły defensywę bytowian – do siatki już w 2. minucie trafił Albańczyk Armando Sadiku, a w 29. minucie wynik podwyższył Włoch Christian Pasquato. Co prawda tuż przed przerwą Michał Szewczyk wykazał się najlepszym refleksem i po rzucie różnym z bliska i na raty pokonał skuteczną główką Radosława Cierzniaka, ale w 87. minucie po błędzie Bartosza Wolskiego wynik ustalił Sadiku. W tym meczu przerwy były dwie, bowiem w drugiej połowie na stadionie zgasło światło i gra została wznowiona po 17 minutach.

- Jeśli traci się bramkę w 2. minucie to trzeba mieć masę szczęścia, żeby osiągnąć korzystny wynik. Za dużo goli strzeliliśmy sami, bo popełniliśmy proste błędy. Legia wypunktowała nas jak rasowy bokser i błyskawicznie wykorzystała nasze błędy w koncentracji i ustawieniu. Trzeba oddać zawodnikom, że włożyli całe serce i nikt nie przeszedł obok meczu. Zabrako nam jednak trochę farta, a poza tym wysokimi umiejętnościami w bramce gości wykazał się Cierzniak. Cały czas trzeba wierzyć w awans, bo nie takie rzeczy zdarzały się w piłce, ale trzeba również być realistami. Czekamy na rewanż, w którym chcemy odgryźć się mistrzom Polski – zapewnił trener 13. drużyny pierwszej ligi Rafał Wójcik.

Bilans pomorskich drużyn w ćwierćfinale PP to zwycięstwo i dwie przegrane. Porażkę poniosła także Chojniczanka, która uległa w Chojnicach 1:3 wiceliderowi ekstraklasy Górnikowi Zabrze. Rewanże zaplanowane zostały pod koniec listopada.