fot. Gro

Ultraofensywny i bezkompromisowy futbol Gromu Nowy Staw

Taką serią w IV lidze sportbazar.pl jak Grom nie może pochwalić się żaden zespół. Beniaminek z Nowego Stawu wygrał bowiem pięć kolejnych meczów. - Gramy ultraofensywnie i bezkompromisowo – zaznaczył trener piątej drużyny Marek Kwiatkowski.


Początek IV ligi sportbazar.pl był dla beniaminka obiecujący, bo w trzech pierwszych meczach Grom zdobył siedem punktów. Później przyszła jednak seria czterech porażek.

- Po trzecim spotkaniu „rozjechała” się nam niemalże cała obrona. Kontuzji nabawili się ostoja naszej defensywy Michał Lepczak, drugi stoper Jacek Czerniewski oraz boczny obrońca Dawid Potoczek. Ten ostatni wrócił już do gry, ale dwóch pierwszych w tym roku nie zobaczymy na boisku. Lepczaka czeka w styczniu operacja więzadeł pobocznych, natomiast Czerniewski ma problemy z przywodzicielem. W tym czasie nie mogłem również korzystać z usług Kamila Graczyka. Ten pomocnik, który potrafi zagrać piłkę na centymetry, poszedł na miesiąc do szkółki do wojska – wyjaśnił.

Zawodnikom z Nowego Stawu udało się jednak przerwać kiepską passę, a dokonali tego w konfrontacji ze spadkowiczem z III ligi Gryfem Słupsk, którego na własnym stadionie 24 września pokonali 3:1.

- To był dla nas, głównie z psychologicznego punktu widzenia, bardzo ważny mecz. W przegranych spotkaniach nie graliśmy bowiem źle, a zasłużoną porażkę 1:3 ponieśliśmy jedynie w Rumi z Orkanem. Gospodarze więcej od nas biegali oraz wykazali się większym zaangażowaniem. W pozostałych potyczkach na pewno nie byliśmy gorsi od przeciwnika. Zabrakło nam jednak doświadczenia, bo my szumieliśmy, a rywale nas punktowali. W Gniewinie ulegliśmy 2:4, a równie dobrze mogliśmy pokonać Stolem 4:2. Co najmniej remisem powinny zakończyć się przegrane 1:2 na własnym boisku spotkania z Centrum Pelplin oraz KP Starogard Gdański. Niezależnie jednak od naszej postawy porażka goniła porażkę i w głowach piłkarzy musiały nawarstwiać się złe myśli. Podejrzewam, że gdybyśmy zeszli z boiska pokonani także przez Gryf, do końca rundy moglibyśmy już się nie podnieść – ocenił.

Grom się jednak podniósł w imponującym stylu, bo zanotował pięć zwycięstw z rzędu. Jedno z nich odniósł w Pelplinie, gdzie wygrał 2:1 z liderującą Wierzycą. Zespół gospodarzy prowadzi Jacek Manuszewski, z którym Kwiatkowski miał okazje grać w Pomezanii Malbork. - „Manek” to super kolega z boiska, któremu oczywiście życzę jak najlepiej, ale najpierw muszę patrzeć na siebie i na swój zespół. A Wierzyca wysoko zawiesiła nam poprzeczkę. Co prawda szybko, bo już w 2. minucie po akcji Tomasza Grabowskiego objęliśmy prowadzenie, ale 15 minut później rywale doprowadzili do remisu. Udało nam się jednak przetrwać ich napór i tuż przed końcem Grabowski wykorzystał sytuację sam na sam i zapewnił nam zwycięstwo – przyznał.

W kolejnych meczu Grom, która z dorobkiem 22 punktów zajmuje piąte miejsce w tabeli, zmierzy się na wyjeździe z plasującymi się na 13. pozycji Aniołami. Szkoleniowiec beniaminka podkreśla, że jego drużyna zrobi wszystko, aby kontynuować serię zwycięstw, ale wygrać w Garczegorzach na pewno nie będzie łatwo.

- Powody są przynajmniej trzy. Doszły nam kolejne kontuzje, które ponownie dotknęły obrońców. W konfrontacji z Wierzycą palec złamał Krzysztof Danielak, a Grzegorza Miecznika czeka teraz 10-dniowa pauza. Poza tym Anioły zasygnalizowały ostatnio zwyżkę formy, bo ich wygrana 5:2 w Rumi z Orkanem robi wrażenie. Naszym największym rywalem może jednak okazać się owiane legendę boisko. Nie miałem okazji występować w Garczegorzach, ale od wielu osób słyszałem, że jest ono w fatalnym stanie i gra się na nim za karę. Ze względu na nasz styl wolimy rywalizować na dobrej jakości nawierzchniach, chociażby na takiej, jaką mamy w Nowym Stawie, którą śmiało można zaliczyć na najlepszych płyt w województwie. Musimy jednak dostosować do różnych realiów i zrobić wszystko, aby nie wrócić w niedzielę do domu bez punktowej zdobyczy – dodał.

Marek Kwiatkowski prowadzi Grom już osiem lat i zapewnia, że przez ten czas, niezależnie od tego, w jakie lidze przyszło mu rywalizować (w tym okresie drużyna awansowała z klasy A do IV ligi), filozofia gry jego zespołu jest taka sama. - Byłem piłkarzem ofensywnym i nie zmieniłem swoich futbolowych preferencji. Nie kalkujemy, tylko gramy ultraofensywnie i bezkompromisowo. Dlatego też strzelamy sporo bramek, ale przy okazji dużo również tracimy – zakończył szkoleniowiec beniaminka z Nowego Stawu.