fot. Radun1

Trener Raduni Stężyca: mamy dobry zespół i stać nas na awans

W pierwszym rundy rewanżowej Radunia Stężyca pokonała w Malborku 2:0 Pomezanię i awansowała na trzecie miejsce w tabeli grupy drugiej klasy okręgowej sportbazar.pl. - Mamy dobry zespół i stać nas na awans – ocenił trener Ireneusz Stencel.


Początek rundy jesiennej nie był jednak dla Raduni zbyt udany. W trzech pierwszych meczach drużyna zdobyła zaledwie punkt – na inaugurację zremisowała u siebie 3:3 z Pomezanią, a następnie przegrała w Chojnicach z rezerwami Chojniczanki 1:2 oraz na własnym stadionie 0:1 z Borowiakiem Czersk. - Te wyniki były poniżej oczekiwań, ale do gry nie mogłem mieć większych zastrzeżeń – ocenił Stencel.

W kolejnych 11 spotkaniach ekipa ze Stężycy zanotowała aż 10 zwycięstw i remis. Tę świetną serię przerwali dopiero zawodnicy Czarnych Przemysław, którzy w ostatnim meczu pierwszej rundy wygrali przed własną publicznością 1:0. Po 15. kolejkach podopieczni trenera Stencla plasowali się na czwartym miejscu w tabeli, mając siedem siedem punktów straty do Chojniczanki II. - Nasz cel się nie zmienił, bo nadal chcemy awansować do IV ligi. Uważam, że mamy dobry zespół, który stać na zrealizowanie tego zadania. W przerwie zimowej wzmocniliśmy się, bo z Druteksu Bytovii Bytów przyszedł do nas skrzydłowy Artur Formella, natomiast z Kaszubii Kościerzyna ofensywny pomocnik Adrian Wysiecki. Poza tym z gry zrezygnował jeden z obrońców i lukę w tej formacji ma wypełnić pozyskany z Wdy Lipusz Michał Bieliński – powiedział.

Na inaugurację wiosny Radunia pokonała w Malborku Radunię 2:0, a pierwszą bramkę zdobył dla gości właśnie Formella, którzy wykorzystał znakomite podanie Dawida Klawikowskiego. - To spotkanie świetnie się dla nas zaczęło, bo na prowadzenie wyszliśmy już w szóstej minucie. Później zarówno my jak i gospodarze mieliśmy swoje sytuacje, ale do przerwy wynik się nie zmienił. Początek drugiej połowy również należał do nas, bo w 51. minucie po indywidualnej akcji Bartek Stencel podwyższył wynik. W jednym meczu na wiosnę zdobyliśmy trzy razy więcej punktów niż w trzech pierwszych jesiennych spotkaniach. Cieszę się z tego zwycięstwa, bo odnieśliśmy je na bardzo trudnym terenie z niezwykle wymagającym rywalem. Piłkarze Pomezanii również zasłużyli na słowa uznania, a kibice, którzy pomimo niesprzyjającej pogody, bo było dość zimno i padał deszcze, w sporej liczbie zasiedli na trybunach, byli świadkami dobrego i emocjonującego widowiska. Do tego poziomu dostosował się również arbiter, który wzorowo poprowadził zawody. Jego obecności nie dało się wyczuć, bo pozwalał grać i nie pokazał żadnej kartki. Było to co prawda spotkanie pozbawione brutalnych i złośliwych zagrań, ale obie drużyny walczyły niezwykle ambitnie i nikt nie odstawiał nogi. Pierwszy krok zrobiliśmy, ale przed nami jeszcze wiele ważnych spotkań – zapewnił.

Taki charakter będzie z pewnością miała najbliższa konfrontacja – w sobotę o godzinie 16 Radunia podejmie wicelidera, rezerwy Chojniczanki. W pierwszym meczu na wiosnę ekipa z Chojnic przegrała u siebie 0:2 z Żuławami Nowy Dwór Gdański i właśnie kosztem rywali straciła pierwsze miejsce w tabeli. - Moim zdaniem ten wynik jest niespodzianką, bo Chojniczanka, występując zwłaszcza na własnym stadionie, kiedy może dostosować swój mecz z występem pierwszej drużyny, jest szczególnie groźna i właśnie tam powinna punktować. Z kolei w połowie maja, w 10. kolejce podejmiemy liderujące Żuławy, z którymi na wyjeździe zremisowaliśmy 1:1. Jeśli chcemy, żeby to również było bardzo ważne spotkanie, musimy regularnie wygrywać i systematycznie niwelować straty do lidera, które teraz wynoszą pięć punktów – skomentował.

W tej grupie Radunia dysponuje nie tylko najskuteczniejszym atakiem, ale również najlepszą obroną. Drużyna zdobyła najwięcej, bo 59 bramek (druga w tej klasyfikacji Chojniczanka II ma na koncie 47 trafień), a także, razem z Borowiakiem Czersk, straciła najmniej goli – 17. - W sumie zdobyliśmy 72 bramki, ale 13 z nich, które zaaplikowaliśmy Gryfowi 2009 Tczew, zostały anulowane po wycofaniu się tego zespołu z rozgrywek. Na wiosnę nasze nastawienie nie zmieni się. Nadal chcemy walczyć o pełną pulę, prezentować ofensywna grę, utrzymywać się przy piłce i kreować sytuacje, bo w takim futbolu Radunia czuje się najlepiej. W połowie czerwca przekonamy się, w jakiej mierze ta strategia okaże się skuteczna. Liczymy się z tym, że wiosna będzie niezwykle trudna, bo wszystkie drużyny, które będą miały tylko matematyczne szanse na awans, zrobią wszystko, aby je wykorzystać. My również gramy z podobnym nastawieniem – zakończył Ireneusz Stencel.