fot. GromNS

Trener Gromu Nowy Staw: rozgrywamy szalone mecze

Po ośmiu kolejkach Grom Nowy Staw zajmuje w IV lidze Saltex trzecie miejsce, ale pod względem liczby zdobytych bramek nie ma sobie równych. - Rozgrywamy szalone mecze, w których strzeliliśmy 29 goli - przyznał trener Marek Kwiatkowski.


Początek rozgrywek nie był jednak dla Gromu zbyt udany, bowiem przegrał on dwa pierwsze spotkania – 0:1 na własnym stadionie ze Stolemem Gniewino oraz 4:5 w Słupsku z Gryfem. - Inauguracyjny mecz, w którym zagraliśmy słabo, dał mi sporo do myślenia. Na szczęście w kolejnej konfrontacji na boisku był Grom, którego zawsze chciałbym oglądać. Prezentowaliśmy ofensywny futbol i staraliśmy się dyktować warunki gry. A przegraliśmy na własne życzenie, bo przy stanie 4:3 dla nas nie wykorzystaliśmy idealnej okazji do podwyższenia wyniku. A piątego gola straciliśmy w doliczonym czasie – zrelacjonował Kwiatkowski.

Kolejnych sześć meczów zakończyło się jednak zwycięstwem ekipy z Nowego Stawu. 46-letni szkoleniowiec przekonuje, że te triumfy nie przyszły jego drużynie łatwo. W trzech z tych spotkań Grom przegrywał bowiem 0:2. Tak było w konfrontacjach na własnym stadionie z Orkanem Rumią i Cartusią Kartuzy oraz w ostatnim spotkaniu z Radunią w Stężycy. - Z Orkanem wygraliśmy 3:2, a druga połowa tego meczu stała pod znakiem naszej najlepszej gry w tym sezonie. Szalone było bez wątpienia spotkanie z Cartusią, w którym do 75 minuty przegrywaliśmy 0:2, ale w ciągu kwadransa zdobyliśmy cztery bramki. Takim mianem można też określić potyczkę z Radunią, w której gospodarzy wygrywali 2:0, później było 4:2 dla nas, remis 4:4, natomiast decydującego gola strzeliliśmy w ostatniej minucie. Takie zwycięstwa budują, zapadają w pamięć i tworzą historię – powiedział.

Grom zdobył najwięcej bramek w IV lidze Saltex, bo aż 29, z czego 14 zapisał na swoim koncie Tomasz Grabowski. Ta drużyna sporo też goli traci, bo jej bramkarze 18 razy musieli wyciągać piłkę z siatki. - W naszych spotkaniach jest to, co kibice lubię najbardziej, czyli sytuacje, bramki, emocje, zmiany nastrojów oraz dramatyczne końcówki. Gramy ofensywnie, ale zdaję sobie sprawę, że nasza defensywa pozostawia trochę do życzenia. Mamy jednak braki kadrowe, bo z różnych powodów nie możemy wystawić w tej formacji wszystkich najlepszych zawodników. Czekamy również na powrót do optymalnej formy środkowy obrońcy Michała Lepczaka, który w lutym przeszedł operację więzadeł krzyżowych. 4 października czeka nas ineuguracyjny mecz w Pucharze Polski i wtedy zamierzam wystawić go od pierwszej minuty – zdradził.

W poprzednim sezonie Grom uplasował się, jako beniaminek, w IV lidze na piątym miejscu. Szkoleniowiec nie ukrywa, że teraz jego drużyna ma zdecydowanie włączyć się do walki o awans. - Uważam, że zawsze trzeba wyznaczać sobie ambitne cele i starać się iść do przodu. Oczywiście wszystko trzeba czynić z pokorą i z szacunkiem dla przeciwnika. Na pewno będzie nam znacznie trudniej, bo w zeszłym sezonie graliśmy z zaskoczenia, a teraz nie stanowimy dla żadnej drużyny zagadki. Snuciom planów awansu sprzyja jednak zdecydowanie silniejsza i bardziej wyrównana liga niż w minionych rozgrywkach. Wtedy rywalizację zdominowała Wierzyca Pelplin, która szybko objęła prowadzenie i wypracowała sobie znaczącą przewagę. Kilka drużyn udawało, że stara się ją gonić, ale w przerwie zimowej nikt się specjalnie nie wzmocnił, bo zespoły uznały, że nie mają szans na zajęcie pierwszej lokaty. Teraz czołówka jest niezwykle wyrównana. Tworzą ją sześć-siedem drużyny, a kolejnych tyle niewiele im ustępuje. Z 11. w tabeli Kaszubią wygraliśmy na wyjeździe po naprawdę ciężkim boju 2:1 i jestem przekonany, że ekipa z Kościerzyny odegra jeszcze w lidze znaczącą rolę. Wszystko rozstrzygnie się na wiosnę, a emocje mogą towarzyszyć nam do ostatniej kolejki – podkreślił Marek Kwiatkowski.