fot. spojnia

Jako piłkarz walczy o awans, jako trener broni się przed spadkiem

W rundzie wiosennej Aleksandra Cybulskiego czekają dwa poważne wyzwania. Jako piłkarz będzie walczył o awans ze Spójnią Sadlinki do klasy okręgowej sportbazar.pl, a jako trener zamierza obronić przed spadkiem do klasy A Sztorm Mosty.


W Spójni Aleksander Cybulski występuje już piąty sezon. Do tej drużyny trafił kiedy prowadził KS Chwaszczyno. - Do gry w Sadlinkach namówił mnie szkoleniowiec tego zespołu Sławomir Kłos, z którym uczestniczyłem w kursach trenerskich UEFA B oraz UEFA A. Wtedy się zaprzyjaźniliśmy i także w ten sposób kultywujemy naszą znajomość. Występy w Spójni sprawiają mi wielką przyjemność, bo w ekipie mamy świetny klimat i czuję, że koledzy lubią ze mną grać – powiedział.

Ta sympatia zdecydowanie młodszych zawodników bierze się również z tego, że Cybulski, który 30 lipca skończy 55 lat, nadal imponuje formą i swoich piłkarskich umiejętności absolutnie nie musi się wstydzić. W rundzie jesiennej był wiodącym zawodnikiem Spójni, o czym świadczą cztery zdobyte bramki oraz pięć asyst. - Gram regularnie, a absencja w kilku meczach spowodowana była drobną kontuzją. Występuję w środku pomocy, wykonuję też stałe fragmenty. Poza atmosferą w drużynie ważne jest również to, że boiska w A klasie są w coraz lepszym stanie, do czego przyczynił się także nasz klub. Kiedyś murawa w Sadlinkach była fatalnej jakości, nie nadawała się nawet do rywalizacji w klasie C, której notabene u nas nie ma. Dzięki wsparciu wójt gminy Elżbiety Krajewskiej zbudowano studnię głębinową i teraz nie musimy już oszczędzać na podlewaniu – dodał.

Po rundzie jesiennej Spójnia jest liderem gdańskiej grupy czwartej klasy A sportbazar.pl. W 13 meczach podopieczni trenera Sławomira Kłosa zdobyli 30 punktów, na co złożyło się dziewięć zwycięstw, trzy remisy oraz porażka. Zespół z Sadlinek o dwa punkty wyprzedza Pogoń Prabuty oraz o trzy Błękitnych Kmiecin. W 2014 roku Spójnia awansowała do okręgówki, ale jej pobyt na tym szczeblu trwał tylko rok – zespół zajął przedostatnie 15. miejsce i razem z Deltą Miłoradz został zdegradowany. - Teraz chcemy awansować, ale na pewno nie za wszelką cenę. Czołówka ligi jest szeroka i wyrównana, zaliczają się do niej nie tylko drużyny, które są bezpośrednio za nami, ale także Delta oraz Relax Ryjewo i Wisła Tczew. Wiemy, że rywale się zbroją i spinają na lidera – przyznał.

Na razie nie wiadomo w jakim zakresie Cybulski będzie mógł wspomóc swoich kolegów w walce o pierwsze miejsce. Drugi grający trener Spójni został bowiem 10 stycznia pierwszym szkoleniowcem występującego w klasie okręgowej sportbazar.pl Sztormu Mosty. - Po ostatniej pracy w roli trenera Cartusii odczuwałem spory niesmak, nie ukrywam bowiem, że mam żal do kartuskich działaczy. Szybko otrzymałem co prawda od Jacka Paszulewicza propozycję objęcia Jaguara Kokoszki Gdańsk, ale postanowiłem, jako trener, trochę odpocząć od futbolu i dałem się namówić dopiero prezesowi klubu z Mostów Antoniemu Wicy. Na wiosnę wystąpię zatem w podwójnej roli, dlatego też będziemy starali się dopasować terminy meczów obu drużyn, jednak w przypadku ich kolizji pierwszeństwo będzie miał Sztorm - wyjaśnił.

Po pierwszej rundzie akcje ekipy z Mostów stoją zdecydowanie niżej niż Spójni Sadlinki. W 15 spotkaniach ten zespół zdobył zaledwie 14 punktów, na co złożyły się cztery zwycięstwa, dwa remisy oraz aż dziewięć porażek i plasuje się w gdańskiej grupie pierwszej na odległej 14. pozycji. Zawodnicy Sztormu są zwłaszcza na bakier ze skutecznością, bo jesienią zdobyli zaledwie 13 bramek. - W tym zespole jest sporo piłkarzy po przejściach, niespełnionych i może trochę niedocenianych. Treningi wznowiliśmy 19 stycznia i miałem już okazję przekonać się, że chłopacy mają potencjał i umiejętności, ale trzeba do nich dotrzeć, odpowiednio ustawić oraz wyegzekwować pewne rzeczy na boisku, głównie odpowiedzialność i dyscyplinę taktyczną. Jeśli weźmie się pod uwagę skład, to Sztorm nie powinien mieć problemów z utrzymaniem, jednak to trzeba potwierdzić na murawie, bo za darmo nic się nie dostanie. Mam nadzieję, że zawodnicy wezmą przykład z prezesa Wicy, który może uchodzić za wzór zaangażowania – ocenił.

Trudno znaleźć na boiskach klasy A, a także okręgówki, piłkarzy z takim dorobkiem jak Cybulski. Warto też dodać, że kiedy miał on okazję rywalizować w 1983 roku w pierwszej rundzie Pucharze Zdobywców Pucharów z Juventusem Turyn (w ekipie „Starej Damy” występowali wówczas m. in. Michel Platini i Zbigniew Boniek), a rok później awansował z Lechią Gdańsk do ekstraklasy, żadnego z jego klubowych kolegów ze Spójni nie było jeszcze na świecie. A jaka jest recepta wychowanka Bałtyku Gdynia na sportową długowieczność?

- Cały czas gram, bo piłka wciąż sprawia mi wielką frajdę. Lepsze to niż siedzenie z piwem przed telewizorem. Miałem też sporo szczęścia, bo generalnie omijały mnie kontuzje. Najpoważniejszy uraz odniosłem ponad 30 lat temu w ekstraklasie w Lechii, kiedy podczas zimowych przygotowań wpadłem w wyrwę na oblodzonym boisku i naderwałem więzadła poboczne w kolanie. Noga trafiła do gipsu, bo ówczesna medycyna stosowała takie metody, a ja z tego powodu miałem trzymiesięczną przerwę. Ale sam również dbam o siebie. Nigdy nie miałem nadwagi, nie palę, a do ważnych czynników ułatwiających regenerację zaliczyłbym...sen. Alkohol? Wszystko jest dla ludzi, ale mądrych – zakończył Aleksander Cybulski.