fot. puchar_polski

GKS Przodkowo wyeliminowało rewelacyjnego debiutanta

GKS Przodkowo wygrało 1:0 po bramce z rzutu karnego i awansowało do finału wojewódzkiego Pucharu Polski. To największy sukces drużyny z Kaszub w obecnym sezonie.


Licznie zgromadzeni kibice na stadionie MOSIR-u Sopot byli świadkami ciekawego, pełnego zwrotów akcji spotkania. Sopocka Akademia Piłkarska zakończyła swój pucharowy marsz dopiero w półfinale, jest to największa niespodzianka w tegorocznej edycji. Ostatnim razem podobna sytuacja miała miejsce w sezonie 2008/09, gdzie w tej samej fazie odpadła Zatoka Puck występująca wówczas w A-klasie.

Już od początku pierwszej części spotkania gospodarze próbowali przejąć inicjatywę atakami pozycyjnymi. Goście z Przodkowa pokazali jednak piłkarskie doświadczenie i nie pozwalali Akademii dostać się w okolice pola karnego. Drużyny przez długi czas badały się nawzajem i nie potrafiły stworzyć dobrej sytuacji bramkowej. Z minuty na minutę coraz większą przewagę optyczną zyskiwali podopieczni Krzysztofa Giniewicza, ale nie potrafili udokumentować tego chociażby strzałem na bramkę. W Sopocie zawrzało dopiero w 39. minucie – napastnik Przodkowa opanował piłkę w polu karnym, zastawił się i piłkarski spryt pomógł mu w wywalczeniu rzutu karnego, arbiter bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do futbolówki podszedł kapitan gości i pewnym strzałem w lewy róg bramki otworzył wynik spotkania. Stracona bramka podcięła skrzydła gospodarzom, którzy do końca pierwszej połowy częściej utrzymywali się przy piłce, ale atakowali bez większego przekonania. Do przerwy nic się nie zmieniło i w lepszych nastrojach do szatni schodzili podopieczni Marcina Martyniuka.

Prawdziwe emocje rozpoczęły się w drugich 45. minutach. To był prawdziwy rollercoaster. Początek był niemalże kopią wydarzeń sprzed zmiany stron. Sopocianie skupiali się na atakowaniu lewą flanką. Po jednej z takich akcji wywalczyli rzut rożny. Bardzo dobre dośrodkowanie spowodowało zamieszanie w polu karnym Przodkowa, w którym przed doskonałą szansą stanął wprowadzony w przerwie napastnik, ale był zaskoczony faktem, że futbolówka do niego dotarła i nie trafił w światło bramki. Akcja szybko przeniosła się w drugie pole karne. Dośrodkowanie z narożnika boiska zatrzymało się na ręce obrońcy Sopockiej Akademii Piłkarskiej, ale arbiter stwierdził, że nie naruszył on przepisów i szybko zakończył dyskusje z protestującymi zawodnikami z Przodkowa. W połowie drugiej części gry sędzia główny zmuszony był odesłać do szatni pomocnika gości, który wślizgiem zaatakował zawodnika gospodarzy i został ukarany drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną. Grający w przewadze gospodarze byli zdeterminowani do zdobycia bramki, ale doskonale w defensywie spisywało się Przodkowo, które broniło całym zespołem. Pomimo gry w dziesięciu skrzydłowi GKS-u potrafili kilkukrotnie stworzyć zagrożenie, ale bramkarz Akademii pozostawał na posterunku. Po wielu atakach pozycyjnych dopiero w doliczonym czasie gry gospodarzom udało się stworzyć zagrożenie. Po raz kolejny najwięcej kłopotów obrońcom z Przodkowa stworzyło dośrodkowanie z narożnika boiska. Piłkę meczową miał na nodze niekryty napastnik z Sopotu, ale stojąc dwa metry przed bramką nieczysto trafił w futbolówkę i nie udało mu się doprowadzić do dogrywki.

Dla debiutanta w tegorocznych rozgrywkach była to dopiero pierwsza porażka w historii. Zwycięska passa zatrzymała się na półfinale wojewódzkiego Pucharu Polski co trzeba uznać za sensację i największy sukces ostatnich lat w sopockiej piłce. SAP może się teraz skupić na przygotowaniach do występów w A-klasie, ponieważ brak awansu to tylko „gdybanie”.

Natomiast III-ligowiec znajduje się na przeciwległym biegunie. Obecnego sezonu nie może zaliczyć do udanych. Podopieczni Marcina Martyniuka znajdują się w strefie spadkowej, a w rundzie wiosennej zanotowali dopiero jedno zwycięstwo w rozgrywkach ligowych. Awans do finału to tylko osłoda, ponieważ działacze klubu otwarcie mówią, że priorytetem jest utrzymanie się w III lidze. GKS Przodkowo ostatnie kroki w wojewódzkim Pucharze Polski postawi 13. czerwca w Malborku. Z kim? Wiadomo będzie dopiero po obradach Komisji ds. Rozgrywek, która podejmie decyzję w sprawie półfinałowego meczu Bałtyku Gdynia z KP Starogardem Gdańskim. 


M. Cybulski